Historia Mazur Pruskich – cz.4

Mazury-na-mapie-Prus-Wschodnich-przed-1945

Na wodach tego jeziora spotykam po raz pierwszy dzi­kie łabędzie; więcej ich jeszcze na zarośniętych trzciną jeziorach Tałtowiska i Kossek. Pięknie wyglądają wielkie, białe ptaki z wolna, z powagą przesuwające się po po­wierzchni wód. Oba te jeziora (połączone kanałami) mają brzegi niskie, bagniste lub łączne (torfowiska). Brzegi jezior i kanałów zarośnięte łanami trzcin i olbrzymich skrzypów. Statek posuwa się z wolna przez kanały, na łąkach widać pasące się bydło, stoją czarne słupy torfu. Z dala w krąg ciągną się wzgórza (kotliny łączne to daw­ne baseny jezior; zarośnięte wzgórza — to ich brzegi), na których widać często lasy; czasem na tle nieba rysuje się długa, prosta linia dróg, wysadzonych drzewami, cza­sem wśród kępy świerkowych drzew widać czerwone do­my zabudowań folwarcznych. Statek z wolna posuwa się wąskimi kanałami. Dochodzi mnie zapach mięty i wa­leriany. Na mostach stoją dzieci wiejskie, rzucają na prze­jeżdżający statek wiązanki ślazu, maku, rezedy, potem biegną wzdłuż brzegu z wyciągniętą ręką — czekając na fenigi. Bledną barwy tego kwiecia, które niespodziewanie spadło na nasze głowy. Za każdy kwiat trzeba płacić!

Za Kanałem Szymanowskim znów wpływamy w jezio­ro, w długie, wąskie Jezioro Jagodzińskie. Jest to już południowa odnoga Niegodna (Lewietynu).

Jednostajny krajobraz poprzedni ożywia się. Znów brze­gi lesiste, znów mnóstwo wysp z pięknymi grupami drzew.

Wieczór się zbliża, świat szarzeje lekkim, chłodnym zmierzchem; jest jeszcze jasno, ale już bezsłonecznie. Bla­de, szare oświetlenie zmienia zupełnie krajobraz. Odległe brzegi często zamglone, ściana lasów nadbrzeżnych wy­gląda zwarcie, drzewa zlewają się ze sobą, tylko na wys­pach korony drzew nie zatracają rysunku, odcinając się na tle nieba lub wód. Woda jakoś dziwnie „pachnie wodą”. Tajemniczo wygląda wielki, czarny statek holowniczy (holuje drzewo), tajemniczo, niby zaklęte płyną białe ła­będzie. Zbliżamy się do Niegocina.

Wąskiego wejścia strzegą z dwóch stron wioski: Bogaczewo i Rydzewo. Ślicznie wygląda wśród rozłożystych drzew stary kościół (z XVI wieku) w Rydzewie — stoi u wrót Niegocina niby wieża strażnicza. Wpływamy na wielką, otwartą przestrzeń wód niegocińskich, wypływa­my na jakąś jaśń; od gładkiej tafli wodnej odbijają się ostatnie promienie dzienne. Wokoło — nieobjęta okiem, miękka, świetlista srebrność wód. Brzegu północnego nie widać, dzieli nas od niego przestrzeń 10 km. Statek pły­nie wzdłuż brzegu wschodniego, lesistego, wśród drzew gęsto widnieją osady ludzkie. Powoli na północy w zatoce zaczyna się rysować Lec, wznosząc się amfiteatralnie nad jeziorem. Czerwona barwa dachów, zieleń lasów — jakieś blade, pastelowe. Jeszcze bledsze widać miasto, odbijające się w spokojnej, wodzie, a linie rysunków drżą lekko na falach — wężową prawie linią odbija się wysoka wieżyca kościelna, drżą odbicia pierwszych świateł. Przy brzegu mnóstwo tratew (przystań mieści się obok tartaków). Sta­tek przybija do brzegu. Nie mam ochoty żegnać jeziora, takiego, cichego i jasnego wśród zapadającego zmroku. Włóczę się jeszcze nad wodą, chodzę po oślizłych balach tratew, depczę olbrzymy z Jańsborskiej Puszczy.

Wkrótce od brzegu przybiega kilkoro dzieci, patrzą na mnie ciekawie błękitnymi oczyma. Te jasne, płowe głowy wydają mi się tak dobrze znane, witam je po polsku — nie rozumieją. A przecież matki, dziadkowie, którzy przy­chodzą tu w ślad za nimi czerpać wodę, myć statki, roz­ciągać sieci, porozumiewają się ze mną z łatwością. Ga­wędzimy chwilę o piękności jeziora, o ziemi mazurskiej. Dziwią się, że lud mazurski mieszka pod Warszawą, za Wisłą, aż po Pilicę; mówimy o dniu wczorajszym, o jutrze. Smutno brzmi mi w uszach głos starca, który twierdzi pesymistycznie: „Kto chleb na język kładzie, tego gadka”.

Smutne to pożegnanie Mazurów, których ziemię za chwilę opuszczę — ale pesymistycznej tej filozofii prze­ciwstawiam w myśli fakt, życie „Mazura” ze Szczytna, którego kilka numerów mam przy sobie w woreczku po­dróżnym.

Od opisanej tu wycieczki minęło lat kilka. Burze wo­jenne przeszły przez ziemię mazurską, znacząc ją ogni­stymi i krwawymi śladami.

Samotne, ciche, pogodne jeziora, łąki i lasy mazurskie były terenem zaciętych i krwawych walk niemiecko-rosyjskich (w jesieni 1914 roku). Pozostały po nich widmo­we szkielety spalonych drzew, zniszczone wioski i mia­steczka, gdzieniegdzie nad brzegiem jeziora wyrósł las krzyży cmentarnych, znacząc pobojowisko.

Rozdzieleni przez długie wieki granicami państwowymi Mazur spod Szczytna i spod Warszawy spotkali się… jako wrogowie, stojący po dwóch stronach linii bojowej, w dwóch zwalczających się armiach. W szeregach wojsk nieprzyjacielskich przekraczali granicę państwową, nieraz wpadali do siedzib „wroga” — niosąc sobie wzajemnie zniszczenie i śmierć.

W czasie niemieckiej okupacji tysiące Mazurów Pru­skich, dla których obcą i zapomnianą była ojczyzna pol­ska, a poczucie narodowe nieuświadomione — znalazło się w pruskim mundurze, w służbie cesarza niemieckiego — na ziemi polskiej, dotąd obcej i dalekiej.

Zetknięcie to dla większości Mazurów Pruskich było uświadomieniem sobie wspólnoty językowej z Polakami, ale dla wielu stało się i niespodzianym uświadomieniem własnej narodowości.

W pruskiej państwowej szkole wychowani, służący w armii niemieckiej, hołdujący niemieckiej kulturze — często niewładający swobodnie językiem polskim — sta­nęli wśród nas jak obcy — i poczuli się nagle bliskimi, związanymi tajemniczymi węzłami wspólnego pochodze­nia — liczba uświadomionych narodowo niespodzianie Mazurów wzrosła znacznie.

Wojna zniszczyła dawne granice państwowe, które zna­czyć się dziś będą według innych haseł i zasad. Mazur Pruski zabierze po raz pierwszy głos w sprawie własnej.

Źródła:

Braun F. (pastor). Aus Mazuren I, II, III (Obrazki i poezje), wyd. ludowe, znaleźć można w bibliotece Towarzystwa Krajoznawczego].
Buzek J., Polityka narodowościowa rządu pruskiego, Lwów 1909.
Dzierżak, Wycieczka kolarza na Mazury, Warszawa 1898. Hensel (pastor), Die ewangelische Masuren, Bibl. Tow. Kraj. 1908.
Masuren (Wegfuhrer), Bibl. Tow. Kraj. 1912.
Kętrzyński W., O Mazurach, (etnograficzna) Biblioteka Publiczna, 1874.
—Ludność polska w Prusach, Biblioteka Krasińskich, 1879.
—Nazwy miejscowości w Prusach Zach. i Wsch., Bibl. Publ. Kościński K., Sprawa mazurska, Poznań 1908.
Lack, Masurens Seen, Towarzystwo Krajoznawcze.
—, Für Masuren, Tow. Kraj.
Ks. Mańkowski, Znad jezior mazurskich, Tow. Kraj. 1912. Wincenty Pol, Obrazy z życia natury, II t. (Na jeziorach). Bibl. Publ.
Schuman H., Unser Masuren, Tow. Kraj. 1916.
Słownik geograficzny.
Dr Schmidt, Von Masurens Seen, Tow. Kraj.
Toeppen, Geschichte Masuren, 1870.
—, Wierzenia mazurskie, odb. z „Wisły”.
Wakar W., Rozrost terytorialny, część I, 1915.
Zweck, Masuren, 1900.

Zdjęcie pochodzi z portalu wikimedia.org. Autorem jest Popik. Zdjęcie zostało wykorzystane na podstawie licencji CC BY-SA 4.0.