Karol Miarka – cz.2

Karol Miarka 2

W 1861 roku, mając lat 37, Karol Miarka pisze pierwszy raz powieść polską Górka Klemensowa — o nawróceniu Śląska. Opisuje w niej z zapałem zasługi niemieckich zakonników. Powieść tę zawiózł do przejrzenia Stalmachowi, redaktorowi „Gwiazdki Cieszyńskiej”. Ten nie tylko poprawił błędy językowe, ale z historią Długosza w ręku wykazał autorowi błędy historyczne. Pobyt u Stalmacha, jego bogata polska biblioteka, rozmowy z tym pracownikiem narodowym na Śląsku Cieszyńskim, zrobiły na Miarce olbrzymie wrażenie — wrócił do domu, jak mówił sam, „po raz pierwszy myślący po polsku”.

Odtąd rozpoczął pracę polską wśród ludu śląskiego, zaczął pisywać do „Gwiazdki”, a że dobrze znał lud śląski, potrafił do niego przemówić. Jego artykuł: Głos wołającego na puszczy śląskiej, opowiadający położenie ludu, został odbity w liczbie kilkunastu tysięcy egzemplarzy i po całym Górnym Śląsku czytany przez lud.

Odtąd rosła sława i popularność Miarki. Mając w szkole dwustu czterdziestu uczniów, pracując w niej do czwartej godziny po południu, nocami pisuje dla ludu, redagując pismo, a widząc, że praca ta jego ma wielkie znaczenie (w ciągu sześciu miesięcy liczba prenumeratorów doszła do trzynastu tysięcy), postanawia porzucić posadę i oddać się przede wszystkim pracy piśmienniczej. Chociaż rodzina jego liczna — dziewięcioro dzieci, żona nie wstrzymuje go, gdy rzuca posadę szkolną, dającą niewielką, lecz pewną pensję, a oddaje się redagowaniu pisma, które prawie nie dawało dochodów. W 1869 roku osiadł w Hucie Królewskiej (dwadzieścia siedem tysięcy mieszkańców) — wydaje pismo „Zwiastun”, potem „Katolik”. W domu jest taka bieda, że przez dwa lata mięsa nie jedli, żona chodziła do kościoła przede dniem, aby ludzie nie litowali się nad jej mizernym ubraniem, ale mimo biedy i nędzy byli oboje szczęśliwi, bo kochali swą pracę i widzieli jej powodzenie.

Pismo miało coraz więcej czytelników, których pouczało o tym, czego nie wiedzieli i nie rozumieli, stawało w obronie uciśnionego ludu.
Gdy z gimnazjum w Bytomiu usunięto kilku chłopaków polskich za złą wymowę niemiecką, Miarka napisał wstrząsający artykuł o krzywdzie młodzieży polskiej, zmuszonej uczyć się w obcym języku. Władze szkolne oskarżyły go, że takim artykułem robi krzywdę, bo zniechęca lud polski do niemieckiej szkoły, która jedynie dać mu może oświatę. Miarka nie uląkł się i nie przestał wołać o szkołę polską.

W 1870 roku miano na Śląsku wybierać posłów do sejmu. Śląsk wysyłał do Berlina trzydziestu dwóch posłów. Dotąd byli to wszyscy bogaci panowie niemieccy.

Miarka zaczął tłumaczyć ludowi, że powinien wybierać posłów, którzy by jego praw bronili. Pisał w tej sprawie, zwoływał zgromadzenia, przemawiał, a lud go słuchał chętnie. Wtedy władze pruskie zaproponowały Miarce, żeby sprzedał drukarnię za trzydzieści tysięcy talarów, byle „Katolika” nie drukował; że zapłacą mu po dwa tysiące talarów za każdego posła, to jest sześćdziesiąt cztery tysiące talarów (razem dziewięćdziesiąt cztery tysiące talarów), byle nie mieszał się do sprawy wyborów, położono mu nawet zadatek na stole.

Dla biedaka, cierpiącego stale głód i nędzę, co gorsze, patrzącego na głód i nędzę dzieci własnych, nie lada to była pokusa. Była chwila, że wieczorem Miarka pieniądze przyjął, lecz po długiej nocnej rozmowie z żoną, która go zapewniła, że woli z dziećmi nędzę cierpieć niż myśleć, iż mąż odstąpił od zasad, Miarka rano zadatek Niemcom oddał, wziął się do dalszej pracy, drukując odezwę do ludu śląskiego w sprawie wyborów: ośmiu posłów polskich wybrano na Śląsku. A gdy zaczęło się posiedzenie sejmu, to w. kanclerz niemiecki, Bismarck, odezwę Miarki odczytał głośno z oburzeniem jako dowód buntowniczej działalności nauczyciela ludowego.

Odtąd potężny rząd niemiecki rozpoczął walkę z Karolem Miarką, za rozmaite artykuły i przemówienia wzywano go dwadzieścia osiem razy przed sądy, skazywano kilkanaście razy na kary pieniężne i więzienie.

Ale Miarka nie ustaje w działalności, obok „Katolika” (który doszedł do dwudziestu tysięcy prenumeraty wśród ludu górnośląskiego) wydaje „Poradnik Gospodarczy”, „Monikę” — pismo dla matek, zakłada kółka towarzyskie (w ciągu lat dziesięciu — kilkadziesiąt), które urządzają zabawy, odczyty polskie, chóry śpiewacze, dwieście pięćdziesiąt cztery biblioteczek. Wiedząc, jaką przyjemność sprawić może teatr, Miarka pisze sztuczki polskie (Kulturnik, Górnoślązak), urządza przedstawienia, staje się aktorem w tym polskim teatrze na Śląsku.
Gdy w 1879 roku głód nawiedza Śląsk, Miarka objeżdża Polskę, wzywa pomocy, staje na czele komitetu, opiekującego się głodnymi.

W końcu jednak, prześladowany przez władze pruskie, zmęczony więzieniami, zmuszony jest Śląsk Opolski opuścić, przenosi się do Cieszyna (pod rządy austriackie) i tu w 1882 roku umiera, otoczony miłością i szacunkiem ludu śląskiego, któremu wszystkie swe zdolności i siły poświęcił.