O kalendarzu

kalendarz 3

Nie wierzy już ksiądz Poszakowski w „dnie feralne i szczęśliwe”, podaje je dla zwyczaju, pisząc: „Dobrymi być mienią dni lunarne 6, 11, 12.” Mówiąc o przypadającym zaćmieniu księżyca, nie wyciąga z tego zjawiska żadnych przepowiedni na przyszłość, natomiast dodaje w kalenda­rzu swoim nowy dział naukowy, przeważnie historyczny, zamieszcza wspomnienia o bitwie pod Grunwaldem, o za­łożeniu Akademii Krakowskiej, o odkryciu Ameryki.

Wydawane przez księdza Poszakowskiego kalendarze, stale już ten dział posiadają, podając głównie wiadomości geograficzne, historyczne.

Ciekawym jest, że ten astronom wileński nie wierzy w ruch ziemi, jeszcze w 1741 roku „słońce obiega wokoło ziemi co minuta 4320 mil”.

Za wzorem księdza Poszakowskiego poszli i inni autorowie kalendarzy. Ksiądz Wiśniewski, pijar warszawski, zaczyna wydawać kalendarz polityczny — Kolęda (1752— —1788), potem pod tytułem Kalendarzyk polityczny. Ka­lendarze te podają wiadomości z nauk przyrodniczych, których rozwój w tych czasach jest bardzo znaczny.

Pod tytułem Ciekawości fizyczne w 1752 roku podane są wiadomości o źródłach nafty na Podkarpaciu i w wo­jewództwie krakowskim. W 1753 roku obok wskazówek: ,,jak poznać, gdzie w ziemi są metale lub pieniądze za­kopane”, są wskazówki: „jak zrobić maszynę elektrycz­ną9, przez którą iskry lecą z człeka, z żelaza, z wody, z lodu i z różnych innych rzeczy za dotknięciem ich”.

W 1754 roku w dziale: Ciekawości fizyczne i niebieskie, rozpatruje autor zagadnienie: Co podobniejsze jest do prawdy, czy, że słońce, czy, że ziemia się obraca? I na pytanie to odpowiada: „Niczyje zdanie o tym nie może być pewne. Nikomu z ludzi nie jest dotąd wiadome uło­żenie świata, gdzie jest centrum jego i jakim porządkiem pryncypalne części jego są dysponowane; Bóg bowiem (jak twierdzi Pismo święte) podał świat ludziom do dys­kutowania o nim.” W artykule tym, nie rozstrzygając sprawy ruchu ziemi, autor chwali jednak wiedzę Koper­nika, broni Galileusza, dotąd przez polskich astronomów potępianych. W 1769 i 1770 roku astronom wileński ksiądz Poczobut zamieszcza w kalendarzu obliczenia długości i szerokości geograficznej miasta Wilna. W 1773 roku kalendarz wileński (księdza Paprockiego) podaje wiadomo­ści z meteorologii, oparte (nie na wróżbach) na badaniach barometrycznych: „Odmiany barometrowe, przestrzegające pewniej niż najlepsze kalendarze o pogodzie i niepogo­dzie.” Akademia Krakowska najdłużej trzymała się sta­rych form kalendarzowych. Gdy profesor astronomii, Śniadecki, w 1775 roku w dziale przepowiedni zamiast „Prognostyki” chciał napisać „Domysły” — inni profe­sorowie nie zgodzili się, Śniadecki musiał ustąpić, a ka­lendarze krakowskie zawierają wróżby do roku 1777, gdy w innych kalendarzach wyszydzano już śmiało wróżby gwiaździarskie, pisząc o kometach rymowano:

lecz niech to nie czyni trwogi,

od wieków kręcą się komety,

nie zbaczając z swojej drogi,

dążą do niechybnej mety,

więc nas kometa nie zgniecie:

jak było, będzie na świecie.

Obok wiadomości naukowych kalendarze podają wiado­mości polityczne.

W 1765—1767 roku ksiądz Paprocki w Wilnie zamiesz­cza w kalendarzu diariusz sejmowy (obok przepisu, jak przechowywać borówki, robić klej, sos i likier).

Kolęda warszawska z 1780 roku — „Zastanowienie się nad każdego państwa szczęśliwością” (obok przepisów: „jak pozbyć się much i pcheł”).

W 1791 roku spotykamy w kalendarzu (wyd. księgar­ni Grolla w Warszawie) „Uwagi nad stanem miejskim w Polsce” i „Prawo człowieka i obywatela, ustanowione przez Zgromadzenie Narodowe we Francji, a utwierdzo­ne od króla”.

W 1792 roku Kolęda warszawska zamieszcza „Cztery konstytucje przednich narodów: angielską, amerykańską, francuską i polską”, w 1794 roku „Zbiór ustaw sejmu gro­dzieńskiego”.

Z biegiem czasu kalendarze stały się rocznikami spraw krajowych, dawały obraz życia narodowego, cywilizacji.

Toteż dziś odczytują ludzie te stare kalendarze, aby poznać życie, stan wiedzy wśród społeczeństwa.

Istnieją też ciekawe zbiory starych kalendarzy (jest zbiór złożony z 14 000 kalendarzy) rękopiśmiennych i dru­kowanych. Istnieje przechowany piękny rękopis kalenda­rza z XIV wieku, wypisany na ośmiu kartach pergaminu. Przy każdym nagłówku miesiąca — miniatura (maleńki obrazek) i napis odpowiedni. W styczniu obrazek przedsta­wia pijących i trącających się kubkami, a pod obrazkiem napis łaciński: „Styczeń kocha kubki.” Luty — starzec grzeje się przed kominem. Marzec — orka. Kwiecień — ogrodnik obcina gałęzie. Maj — para zakochanych pod drzewem kwitnącym. Czerwiec — sianokos. Lipiec — żniwo. Sierpień — młocka. Wrzesień — winobranie. Paź­dziernik — trzęsienie owoców w sadzie. Listopad — strzą­sanie żołędzi i karmienie dzika. Grudzień — sprawianie wieprza.

Najstarszy z polskich kalendarzy przechowany jest w Bibliotece Zamoyskich w Warszawie — pochodzi z 1525 roku i nosi tytuł: Naznamionowanie dzienne miesiąców nowych, a przy tym czasów dobrych ku krwi wypuszcza­niu, baniek, lekarstw, szczepieniu, sianiu etc. mistrza Szadka Mikołaja, data od narodzenia Jezu Krysta, Syna Bożego 1525 r. Jest to kalendarz ścienny, na jednym ar­kuszu drukowany, ozdobiony rycinami z Biblii, herbami państwa, miasta Krakowa i rodziny Bonarów.

Przechował się też w zbiorach kalendarz króla Jana So­bieskiego z 1683 roku, na którym to kalendarzu ręką kró­la wypisane są szczegóły z życia osobistego, rodzinnego (o zdrowiu żony), wreszcie najciekawsze z życia publicz­nego — o wyprawie wiedeńskiej.

Badaniem tych starych kalendarzy zajmowali się różni uczeni Polacy, z ich artykułów wiadomości te wam poda­jemy.

Dobrze byłoby, aby czytelnicy nasi na kalendarzach swoich notowali też najdawniejsze zdarzenia z życia, utwo­rzyłoby to rodzaj rocznika, pamiętnika z 1920 roku.