O wyborach

Wybory

Skończyły się już w Polsce rządy rosyjskie, austriackie, niemieckie, nie będziemy już słuchać rozkazów cudzych władców ani praw stanowionych przez obce rządy; musimy sami teraz kraj zagospodarować, postanowić, kto jakie obowiązki będzie pełnił, jakie będą prawa, przepisy, podług których będziemy żyli, aby każdy z osobna żył szczęśliwie, spokojnie, aby wszystkim razem było jak najlepiej, aby jeden drugiemu krzywdy nie wyrządzał.

W różnych krajach są różne urządzenia: w jednych prawo jest dobre, wygodne tylko dla bogaczy, w innych krajach prawo jest jednakowe dla wszystkich. Czasem w państwie rządzi jeden monarcha, król, książę czy cesarz — wszyscy go słuchają, on sam decyduje, czy ma być wojna, czy pokój: nie ma żadnych praw, przepisów, rozkaz króla wystarcza — dziś każe tak, jutro inaczej, a ludzie muszą go słuchać, bo ma on władzę bez granic (nieograniczoną), nieposłusznych może karać nawet śmiercią.

W Europie już dziś takich państw nie ma (były dawniej), dziś wszędzie królowie muszą w ważnych sprawach wzywać ludzi na narady, wspólnie radzą, co jak postanowić w kraju, wspólnie układają prawa, do których muszą się stosować i monarcha, i jego poddani. Władza monarchy jest mniejsza, ograniczona przez te narady i prawa. Władzę dawania praw (prawodawczą) ma zgromadzenie zwane sejmem (po rosyjsku: duma, po francusku: parlament). Na narady nie mogą się jednak zbierać wszyscy, cały naród, więc ludzie najpierw zbierają się w mniejszych częściach kraju: po powiatach, miastach, i wybierają między sobą takich, którym ufają, że dobrze radzić potrafią — takiego wybranego posyłają na narady do sejmu, zowią go posłem. W niektórych krajach posłów wybierają tylko najbogatsi, w innych bogaci wybierają więcej posłów, ubożsi mniej, w jeszcze innych wybierają wszyscy jednakowo.
Zgromadzenie posłów-sejm miewa też różne prawa: czasem są oni tylko doradcami króla, król pyta ich, ale może nie usłuchać; czasem mają posłowie taką dużą władzę, że król bez nich nic nie może postanowić, ani prawa żadnego, ani podatku, nawet nie może mianować wyższych urzędników bez zgody posłów. Są dziś i takie kraje, gdzie króla nie ma, lecz rządzą sami posłowie, zebrani na sejm, wybierają między sobą prezydenta, który stoi niejako na ich czele. Takie państwo nie jest już monarchią, lecz rzeczpospolitą.

W Europie przed wojną były rzeczypospolite we Francji, Szwajcarii, w Portugalii, w Norwegii; teraz powstały rzeczypospolite w Niemczech, w Rosji (w Ameryce wszystkie państwa są rzeczamipospolitymi; w Ameryce nie ma monarchów).

Widzimy więc, że urządzenia państw są bardzo rozmaite. Prawa o urządzeniu państw, o tym, kto i jak w nim rządzi, nazywa się konstytucją. Jakie będą urządzenia w Polsce — nie wiadomo, nie ma dotąd konstytucji.

Ale w lutym ma się w Warszawie zebrać sejm, który tę konstytucję ułoży (taki sejm zowie się konstytuantą), zdecyduje, czy w Polsce będzie król, czy też rzeczpospolita (republika), kto w niej będzie rządził, układał prawa, jakie to będą prawa, czy sprawiedliwe dla wszystkich, czy też wygodne dla jednych z krzywdą drugich.

Na tym sejmie nie mogą radzić wszyscy, tylko posłowie przez ludność Polski wybrani.

Dnia 26 stycznia mają być w całym kraju wybory, to jest w całym kraju będą wybierać posłów.

Wybierać będą wszyscy, wszyscy mogą wypowiedzieć (wypisać), do kogo mają zaufanie, kogo chcieliby, aby był posłem, to jest, wszyscy mają głos: kobiety i mężczyźni, biedni i bogaci, uczeni i ci, co czytać nie umieją, chrześcijanie i żydzi — byle mieli dwadzieścia jeden lat, to znaczy przeżyli kawał życia, wiele rzeczy znają, rozumieją potrzeby życia.
Ponieważ wszyscy mają jednakowe prawo przy głosowaniu, mówimy, że głosowanie jest powszechne i równe.

Ludzie, mieszkający w jednym kraju, nie wszyscy mają jednakowe interesy, nie wszyscy pragną tych samych praw: rolnik pragnie, aby zboże było drogie, aby on dużo zarobił; robotnik pragnie, aby zboże było tanie, aby łatwo mógł kupić chleb; właściciel fabryki, majątku chciałby, aby robotnicy pracowali jak najdłużej za jak najniższą płacę; robotnicy wiejscy i miejscy chcą pracować osiem godzin, aby mieć czas dla siebie, chcą mieć taką płacę, aby oni i ich dzieci mogli żyć przyzwoicie i spokojnie; bezrolny wieśniak chciałby, aby ziemia była równiej rozdzielona, aby i on miał tyle gruntu, aby mógł z niego wyżyć, panowie chcieliby pozostać przy tych majątkach, jakie dotąd mieli, itd.

Ludzie łączą się więc w grupy, które mają wspólne interesy, chcieliby praw dogodnych dla swych interesów, dla swego życia; obok tworzy się inna grupa, której interesy są różne od interesów pierwszej grupy. Ludzie dzielą się na wiele grup, części — partie (po francusku część — partie); że te partie chcą jednakowych praw, urządzeń w państwie, mają jednakową politykę — nazywamy je partiami politycznymi. Są partie panów, robotników, chłopów, chrześcijan, żydów, czasem nawet oddzielne partie kobiet, które chcą, aby kobiety miały równe prawa w życiu. Każda partia chce mieć w sejmie swoich posłów, aby w czasie narad bronili jej interesów, którzy by pilnowali, aby tej grupy inni w prawach nie skrzywdzili, nie dali jej gorszych, niedogodnych praw.

Postanowiono więc, aby każda partia spisała, kogo chce mieć za posłów, listę (spis) takich kandydatów ogłosiła, aby wszyscy wiedzieli, kogo ta partia poleca na posła. Każda lista dla łatwiejszego odróżnienia ma swój numer.

W niedzielę 26 stycznia odbędą się wybory.
Dla ułatwienia podzielono cały kraj na siedemdziesiąt okręgów wyborczych, po dwa lub trzy powiaty na jeden okręg, a wielkie miasta — Warszawa, Łódź, stanowią też okręgi. W całym kraju mają wybrać około pięciuset posłów. Każdy okręg wybierać będzie tym więcej posłów, im ma więcej ludności. W Warszawie (która ma około miliona mieszkańców) wybiorą 16 posłów.

Okręgi podzielono jeszcze na obwody (jedna gmina lub kilka ulic w mieście). W dzień wyborów od 8 godziny rano do 10 godziny wieczorem w każdym obwodzie zasiądzie komisja wyborcza, aby odbierać głosy. Każdy obywatel poda swój głos, to jest odda w zapieczętowanej1 kopercie kartę, na której napisze numer listy, na którą on głosuje, aby z niej był poseł. Gdy wszyscy głosy swoje złożą, komisje obliczą, ile głosów jest za każdą listą. Im więcej głosów było za jakąś listą, tym więcej będzie posłów z tej listy, to jest z tej partii. Jeżeli było piętnaście tysięcy kart z napisem 1 lista, a czterdzieści pięć tysięcy kart z napisem 2 lista, to będzie 1 poseł z pierwszej listy, trzech z drugiej itd. Im więcej głosów, tym więcej posłów, to się nazywa głosowanie proporcjonalne.