Uroczystości ku czci proletariatczyków

Cytadela Warszawska

Dnia 14 lutego na stoikach Cytadeli Warszawskiej zebrały się liczne tłumy, przeważnie robotnicze. Wśród tłumu widać było dużo siwych głów, pochylonych starością ludzi — ale większość tłumu stanowiła młodzież.

Była to uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci Proletariatczyków. W miejscu, gdzie za rządów carskich tracono skazanych na śmierć obrońców wolności, w wały Cytadeli wmurowano marmurową tablicę z napisem:

Pamięci bojowników o wolność,

Członkom partii Proletariat:

Stanisławowi Kunickiemu,

Piotrowi Bardowskiemu,

Michałowi Ossowskiemu,

Janowi Pietrusińskiemu W 40 rocznicę stracenia.

Warszawa, 28 stycznia 1926 r.

Któż to byli ei Proletariatczycy, których w 1886 roku rząd carski ¡skazał na śmierć i powiesił na szubienicy, stojącej na stokach Cytadeli Warszawskiej?

1886 rok to data nie przypominająca wam żadnego powstania, o którym uczycie się w szkole na lekcjach historii polskiej.

Proletariatczycy to pierwsza po powstaniu 1863 roku organizacja, która potęgi carskiej się nie ulękła, porwała się do walki z nią, to pierwsze większe stowarzyszenie polskich robotników socjalistów.

To kilkuset śmiałków, co żyć w niewoli nie chcieli, co zerwali się do walki z krzywdą ludzką. Krzywda i niewola dotykała tnie tylko pojedynczych ludzi, ale narody, a wśród jednego narodu dotykała tych, co ginęli wskutek nędzy, w pracy nadmiernej i wyzysku. — Dotykała wielkich tłumów, milionów ludzi ubogich i pracujących ciężko.

„Tak było zawsze” — mówiono powszechnie.

„Tak być nie może — odpowiadali Proletariatczycy. — Nie pozwolimy, by nas i naszych braci dłużej męczono, nie damy się hańbić i krzywdzić ani jako naród w niewoli, ani jako pracownicy w fabrykach i warsztatach. Jesteśmy bezbronni i ubodzy, ale jest nas wielka licziba. Robotnicy, ramię do ramienia, łączmy się a organizujmy w fabryce i poza fabryką.”

We wszystkich fabrycznych miejscowościach Polski: w Warszawie, Łodzi, Żyrardowie, Zagłębiu Węglowym1 powstawały tajne stowarzyszenia socjalistyczne robotnicze pod nazwą „Proletariat”, celem ach była solidarna zbiorowa walka dla zdobycia swobody, sprawiedliwości i praw ludzkich dla pracujących rzesz.

Najpierw i najliczniej zorganizowano się w Warszawie pod kierunkiem Ludwika Waryńskiego.

W Warszawie rteż wśród Proletariatczyków powstała pieśń, którą na swych zebraniach, w czasie manifestacji, strajków śpiewali, a którą dotąd robotnicy często śpiewają:

Naprzód, Warszawo, na walkę krwawą,

Świętą a prawą. Naprzód, Warszawo!

Z tą pieśnią szli Proletariatczycy do czynu.

Chociaż ich było niewielu, chociaż policja rosyjska pilnie ich strzegła, prześladowała, aresztując, jednak byli czynni bardzo: zgromadzali robotników fabrycznych, pouczali ich o celach tej pracy spiskowej, założyli kasy pomagające strajkującym towarzyszom, założyli tajną drukarnię, drukowali w niej odezwy do robotników, chłopów, młodzieży; drukowali nawet książeczki niewielkie (broszury), sprowadzali tajnie przez granicę, strzeżoną przez rosyjskich kozaków, druki zabronione, a potem tajnie umieli je rozdawać robotnikom i chłopom, wzywając ich do łączenia się do walki z caratem i przemocą.

Rząd szukał ich, policja i szpiedzy wypatrywali.

W 1883 roku aresztowano setki robotników. Żandarmi badali ich, pytali, chcąc wydobyć z nich wiadomości o całej organizacji i pracy Proletariatczyków.

Znaczną liczbę aresztowanych zwolniono, około 200 zesłano na Syberię lub do głębokiej Rosji, a 29 osób oddano pod sąd wojenny, w tym 16 robotników, 2 wojskowych2, 1 sędziego i 9 osób z młodzieży inteligenckiej.

Sąd ciągnął się Około miesiąca, ostatecznie skazano 6 osób na śmierć, a pozostałych na katorgę od lat 4—20. Na śmierć zostali skazani robotnicy:       Ossowski, szewc

z Warszawy, Pietrusiński, młodziutki (niepełnoletni w chwili aresztowania) tkacz ze Zgierza, i Szmaus, ślusarz z Łodzi. Straszne te wyroki miały na celu rzucenie postrachu między robotników i zniechęcenie ich do socjalistycznej pracy, tak jak wyrok śmierci Kunickiego liczono, iż przerazi młodzież akademicką, a los Bardowskiego przerazi i zniechęci do buntu urzędników carskich, a wyrok na Luriego miał na celu przerazić wojskowych. Wyrok posłano do Petersburga, do zatwierdzenia cesarskiego, 40 dni spędzili skazańcy w Cytadeli, oczekując postanowienia o ich losie. Pięknie opisał te dnie męki i oczekiwania śmierci (ipo powrocie z 20 lat katorgi) Mieczysław Mańkowski — w książce zatytułowanej: 40 dni u stóp szubienicy. Opowiedział w niej te rozmowy, marzenia, jakie snuli skazańcy, oczekujący zatwierdzenia wyroków śmierci lub długoletniej katorgi, która często równała się wyrokom śmierci.

Car ułaskawił wojskowego Luriego i Szmausa, zmieniając im wyrok śmierci na 20 lat katorgi, 4 inne wyroki zatwierdził.

Dnia 28 stycznia 1886 roku na wałach Cytadeli Warszawskiej wyroki wykonano. Od powstania, od lat dwudziestu przeszło, były to pierwsze wyroki śmierci — były to pierwsze ofiary walki klasy robotniczej o swe prawa ludzkie i polityczne.

Położyli życie za sprawę wolności, za sprawę idei socjalistycznej. Zginęli, wznosząc okrzyk na cześć niepodległości i socjalizmu.

Dziś po latach 40 robotniczy świat uczcił ich pamięć. Wśród uczestników uroczystości było jeszcze dwóch Proletariatczyków, Aleksander Dębski i Formiński.


Zdjęcie pochodzi z portalu wikimedia.org. Autorem jest Adrian Grycuk. Zdjęcie zostało wykorzystane na podstawie licencji CC BY-SA 3.0.