Historia Mazur Pruskich – cz.2

Mazury-jako-teren-Prus

Pisarze niemieccy jednogłośnie mówią o wielkim przy­wiązaniu Mazurów do państwa i monarchy, o ich wierno- poddaństwie, o chęci, z jaką służą w wojsku, o tym, jak służbę tę uważają za zaszczyt i chlubę, jak chętnie ob­chodzą patriotyczne uroczystości: rocznicę zwycięstwa sedańskiego, urodziny cesarskie itd. (Wreszcie w czasie ostatniej wojny stwierdzali zapał patriotyczny pruski Mazurów.) Osobiście miałam wrażenie, że to nie przy­wiązanie, nie wiernopoddańczość, lecz że w oczach bied­nego, ciemnego Mazura państwo niemieckie, kultura nie­miecka — to wielka potęga, potęga naturalna (jakby przy­rodzona), której nie krytykuje, nie opiera się jej — godzi się z nią — jak czasem nędzarz ciemny patrzy bez zawi­ści, bez uczucia buntu na potęgę, bogactwo, które i jego gniecie. Uroczystości zaś owe były w jego szarym życiu jasnymi momentami.

Drapieżna polityka rządu pruskiego, jeżeli z jednej strony niemczyła, to z drugiej budziła świadomość naro­dowościową wśród Mazurów. Mazurzy, przed laty pięć­dziesięciu obojętni narodowo, obudzili się i zaczęli reago­wać przeciw groźbie wynarodowienia, znajdując (lubo słabą) pobudkę i pomoc wśród Polaków z innych pro­wincji.

Pierwszym działaczem narodowym wśród Mazurów pruskich był pastor Gizewius (Giżewski), zmarły w 1848 roku. Wychowany po niemiecku, zniemczony przez szkołę, pokochał kobietę przywiązaną gorąco do polszczyzny, i miłość ta uczyniła go Mazurem-Polakiem.

Podróże do Gdańska, do Warszawy nie tylko rozsze­rzyły jego widnokrąg wiedzy, lecz zapoznały go lepiej z językiem, literaturą polską, ze stosunkami polsko-nie­mieckimi (czasy ożywionego ruchu kaszubskiego). Osiadłszy jako kaznodzieja protestancki w Ostródzie, zbliża się do ludu, oddaje mu wszystkie swoje siły, staje się obroń­cą Mazurów od germanizacji, pełnym poświęcenia prze­wodnikiem na niwie ludowej polskiej. Oświeca lud sło­wem i pismem, układa pieśni, książki, odpowiednie dzieł­ka polskie przedrukowuje gotyckimi literami.

W 1842—1844 roku rozpoczyna wydawnictwo gazety:. „Przyjaciel Ludu Łeckiego”, wydawanej dla „wieśnia­ków ciekawych”. Podaje im w języku polskim: „Rzeczy ty­czące chrześcijaństwa, rzeczy gospodarcze, o zachowaniu zdrowia, wreszcie rozmaitości pożyteczne i przyjemne ku zabawie i nauce o dziejach ojczystych (ojczyzny), o róż­nych rzeczach stworzonych, przyrodzonych na świecie i przeciw zabobonom.” Pismo budzić chce uświadomienie narodowe, zamiłowanie do mowy ojczystej. (Przedruk wiersza Święta miłości kochanej ojczyzny, artykuł O wol­ności tchnie już duchem 1848 ¡roku.) Obok przedruku z Pieśniarza wileńskiego, z Przyjaciela ludu (z Leszna), artykuły pisane przez miejscowych pastorów i nauczy­cieli (Kraszkę, Marczówkę, Olecka).

Gizewius, opierając się na niemieckim ruchu rewolucyjno-demokratycznym — pisze po niemiecku w obronie Polaków. Walcząc z akcją germanizatorską radcy szkol­nego z Gombina, Rettiga, zbiera dokumenty jego działal­ności i ogłasza w trzech zeszytach w Lipsku: Die polni- sche Sprachfrage in Preussen. Na skutek tych relacji Rettig zostaje usunięty. Gizewius gromi szlachtę niemiec­ką za ucisk ludu mazurskiego i wreszcie bierze gorący udział w akcji politycznej 1848 roku.

Przy pracy polskiej — wyborczej ulega atakowi, za­kończonemu śmiercią (na łożu śmiertelnym wybrany na deputowanego z swej ziemi).

W 1848 roku wznowiony zostaje „Przyjaciel Ludu Łęc­kiego” — jako pismo polityczne, drukowane w dwóch ję­zykach, redagowane przez Dra Kole i Feldhuzena, w du­chu liberałów z 1848 roku. Ale już w 1849 roku rząd pruski chwyta się prasy jako środka oddziaływania na Mazurów — z pomocą rządową Dudek w Olsztynku wy­dawać zaczyna: „Przyjaciela Ludu”, pismo pisane po pol­sku, ale w duchu niemieckim.

W 1845—1866 roku w Jańsborku Gąsiorowski, popie­rany przez władze pruskie, redaguje pismo: „Kurek Ma­zowiecki”, „Prusak Prawdziwy”, „Żołnierz Pruski”. W 1859—1860 roku Muller w Ostródzie i Jańsborku: „Prawdziwy Ewangelik Polski” — pismo antykatolickie i germanofilskie. W Lecu Giersz — „Gazetę Lecką”, ma­zurską, lecz antypolską.

Ale praca, rozpoczęta przez Gizewiusa, nie ustaje. W 1884 roku zaczyna wychodzić „Mazur z Ostródy”, wy­dawany przez Sembrzyckiego w Ostródzie. A lubo na naczelnym miejscu, pod tytułem zaraz, widać lojalne wezwanie: „Bój się Boga, czcij Króla, miłuj bliźniego” — to pismo nosi wyraźnie charakter walki z germanizacją, wzywa do pielęgnowania języka ojczystego, do solidarnej walki ze szkołą niemiecką.

W 1896 roku w Ełku powstaje nowa gazeta ludowa ma­zurska (drukowana szwabachą), z celem wyraźnej akcji narodowej, wyrażającej się już w inwokacji: „Polskie matki, czuwajcie nad tym, aby dzieci wasze nie zapom­niały mowy ojczystej, uczcie wasze dzieci czytać i pisać po polsku!” Wydawnictwo walczyć musi z trudnościami materialnymi i prześladowaniem rządowym, przenosi się do Ostródy, potem do Szczytna, budząc ruch narodowo­ściowy i polityczny wśród Mazurów. Z tryumfem liczy, że przy wyborach głosy padające na Mazura Lewandow­skiego nie o wiele mniej liczne są niż te, którymi wy­brano Niemca.

Z ludnością polską pod zaborem pruskim, pomimo róż­nicy religii i przeszłości, Mazur ma wiele wspólnego — najsilniejszym łącznikiem jest język i podobna dola poli­tyczna. Przed laty czterdziestu w Wielkopolsce rozpoczął się ruch w celu ratowania zagrożonej polskości Mazurów pruskich. W 1881 roku „Kurier Poznański” zaczął wołać o ratunek dla ginących Mazurów, sprawę tę za nim po­ruszyły „Gazeta Toruńska” i „Dziennik Poznański”. „Go­niec Wielkopolski” w 1882 roku, zamieszczając korespon­dencję z Mazurów, zaznacza, że „każdy Mazur, gdy zdo­będzie trochę cywilizacji, niemczy się, wstydzi się ojczy­stego języka, uważając go li tylko za język ciemnego chłopstwa”.

Wskutek takich głosów w 1882 roku powstaje w Wielkopolsce komitet dla podtrzymania polskości na Mazurach przez szerzenie kultury polskiej, dostarczanie pism, ksią­żek, wreszcie osiedlanie się inteligencji polskiej wśród ludu mazurskiego.

Łączność akcji z Wielkopolanami wywołała proces pol­ski w Szczytnie, w czerwcu 1907 roku.