Od początku istnienia naszego pisma spotykaliście, czytelnicy, nieraz artykuły przyrodnicze, podpisane nazwiskiem: M. Heilpern, lub drobnymi literkami: m.h. Artykuły te pisane pięknym językiem polskim, proste, jasne, zawsze oparte o najnowsze zdobycze wiedzy — pisane były przez zmarłego w listopadzie 1924 roku przyrodnika i znakomitego pedagoga, Maksymiliana Heilperna.
Kto by, mówiąc o Zmarłym, powiedział itylko „znakomity przyrodnik i pedagog” — nie oceniłby wcale Zmarłego: był to bowiem „Wielki Obywatel”, „Wielki Człowiek”, co na pewno jeszcze rzadziej się spotyka i więcej jeszcze znaczy.
Przywykliście, że „wielki człowiek” — to słynny wódz, to znakomity uczony, to utalentowany artysta. Maksymilian Heilpern nie był ani wodzem armii, ani odkrywcą, ani artystą w zwykłym pojęciu słowa, lecz był człowiekiem, który potrafił przeżyć pięknie życie; którego życie, dzień po dniu biorąc, było życiem najjaśniejszym, najczystszym, który nie wyrządziwszy nikomu rozmyślnie krzywdy, nie pominął niczego, co mógł dokonać w służbie społeczeństwa i ludzi-braci, służyć im cicho, wiernie, dobrze i… z miłością.
Maksymilian Heilpern urodził się w Warszawie w 1856 roku. Wielkie powstanie 1863 roku przeżył jako siedmioletni chłopiec. Niewątpliwie jednak pamiętał je dobrze, bo dwaj jego bracia starsi brali udział w powstaniu.
Takie dziecinne wspomnienia odbiły się na pewno na całym jego życiu, z tych wspomnień może wziął ideę ofiarnej służby dla kraju i społeczeństwa.
Po upadku powstania pozostała w kraju młodzież, młodzi bracia tych, co z bronią w ręku walczyli o wolność, polegli lub poszli na tułaczkę. Postanowili inaczej służyć krajowi. Mówili: „Nie możemy w tej chwili zdobyć wolności, ale pracujmy dla niej, starajmy się być mądrzy i oświeceni, będziemy silni, wróg nas nie zgnębi i nie zwycięży.” Mówili:
My chcemy walki, lecz nie tej krwawej,
Co świat zwierzęcym napełnia wrzaskiem,
Co w liczbie mordów szuka swej sławy I krwawym dumna odblaskiem…
Nie tej, co pośród dzikiej zamieci Ogniem i mieczem burzy i straszy,
My chcemy walki, co kraj oświeci Od piwnic aż do poddaszy.
Co kraj oświeci wiedzą i światłością,
Od której dusze nasze zmężnieją;
Walki, dla której świat jest miłością,
Zimna rozwaga nadzieją.
Chcemy los własną pokonać dłonią.
Walka, wśród której wodzem jest stałość,
Walka, wśród której praca jest bronią,
A sprzymierzeńcem — wytrwałość!
O, bo pieśń nasza to nie ta łzawa,
Słodka melodia niebieskich ptaszyn…
O, bo pieśń nasza —<to ludów wrzawa:
Huk młotów i turkot maszyn!
Nasza modlitwa — to nie to mgliste,
Tęskne za lepszym światem wzdychanie…
Nasza modlitwa — to wiekuiste Łączne miłości z wiedzą działanie.
To myśl, co tętni w ludzkości sercu I nad znikome dzieje ulata.
To głos, co w bliskim i różnowiercu Szuka człowieka, ducha i brata.
Takie myśli i hasła padły głęboko w duszę i serce młodego Maksymiliana Heilpema i życie jego pokierowały drogą „łącznego miłości z wiedzą działania”.
Były to czasy, kiedy wiedza przyrodnicza, badanie przyrody i przystosowywanie zdobytych wiadomości do przemysłu zajmowało myśl ludzką przede wszystkim. I Maksymilian Heilpern jako uczeń gimnazjalny interesuje się głównie przyrodą, uczy się nie tylko dla szkoły, ale musi widocznie i poza szkołą czytać książki naukowe, a zdobytą przez samouctwo wiedzą dzielić się chce z innymi, nieść ją tym, którzy sami jej zdobyć nie mogą.
Jako uczeń pisze i ogłasza w piśmie dla dzieci: „Przyjaciel dzieci”, artykuły przyrodnicze, a nawet tłumaczenie książeczki napisanej przez znakomitego fizyka angielskiego Faradaya pod tytułem Dzieje świecy. Był to początek jego służby społeczno-oświatowej.
Pracy tej nie przerywa i po wstąpieniu na uniwersytet (1876 rok) na wydział fizyko-matematyczny. Należy do stowarzyszenia młodzieży, która zebrała się wokoło Konrada Prószyńskiego (Kazimierza Promyka) dla szerzenia oświaty wśród ludu wiejskiego, ciemnego, nieoświeconego, pozbawionego przez rząd rosyjski szkoły. Młodzież ta całe swe siły młodości chce oddać na usługi ludu. W czasie miesięcy wykładowych uczy się i poza uniwersytetem, a w tygodnie wakacyjne przebiega kraj pieszo nie dla sportu, nie tylko dla poznania piękności tego kraju i pamiątek jego przeszłości, ale dla zetknięcia się z ludem wiejskim, dla niesienia mu światła wiedzy i oświaty. W czasie wycieczek studenci zatrzymują się w chatach, rozmawiają, pouczają, rozdają książeczki — pisane z początku przeważnie przez Promyka, potem i innych, zwłaszcza Mieczysława Brzezińskiego. Wkrótce jednak naszego młodego działacza pociąga praca dla ludu miejskiego, dla robotnika — praca nie tylko dla jego oświaty, lecz dla zmiany jego ciężkiego losu.
W Warszawie w tych czasach powstają pierwsze kółka młodzieży socjalistycznej. Wielka idea sprawiedliwego urządzenia świata, zniszczenia krzywd ludzi pracujących — musiała porwać młodego Maksymiliana Heilperna. Wchodzi on do tajnego związku socjalistycznego w roku 1878. Związek ten prześladowany był przez rząd rosyjski; gdy został odkryty, członkowie jego, a w tej liczbie i Heilpern, aresztowani, zamknięci w X pawilonie2 Cytadeli Warszawskiej, najstraszniejszym naówczas więzieniu w Polsce.
W Cytadeli spędził Heilpern dwa lata (1879—1880). Czymże takie dwa lata więzienia dla dwudziestoczteroletniego młodzieńca — łatwo sobie wyobrazicie. Młodość pragnie ruchu, czynu, radości, zabawy, współżycia z ludźmi, wszystko ją interesuje, wszystko zaciekawia i chce wszędzie być, wszystko widzieć, wszystko wiedzieć, o wszystkim pogadać — a tu dzień za dniem płynie w zamknięciu wśród czterech ścian pustej celi więziennej, samotnej, bez ruchu, bez czynu, jednostajnie, bez widoku nieba i przestrzeni, bez pracy, często bez książki i gazety. Wielu ludzi, po wielu latach spędzonych w więzieniu, wychodzi niezdolnych do dalszego czynu, zabitych na duszy. Ale mocni byli ci nasi młodzieńcy, wyszli z więzienia żywi i czynni; umieli nawet w więzieniu tajnie zorganizować życie wspólne; zbiorowo wydawali gazetę .,Głos Więzienia”3. Heilpern brał udział w tej dziwnej, tajemniczej redakcji.