Podobnie jak humanizm, patriotyzm Sempołowskiej nacechowany był radykalizmem społecznym i ludowością. Wyzwolenie Polski nastąpi wówczas dopiero, „gdy piętnaście milionów chłopów polskich zapragnie wolnej Polski”. W walce „o Polskę wolną i całą” w roku 1905 „lud polski stanął wraz z rosyjskim ramię przy ramieniu”. (Żyje Polska, 1916.) Powrót do Polski przemysłowego Śląska „powiększy liczbę robotników polskich, ich stowarzyszenia, zatem ich siłę i znaczenie w państwie”. (Śląsk z Polską złączony, 1922.)
Jawne przecenianie na jesieni 1916 roku aktu 5 listopada (Żyje Polska) nie przesłoniło Sempołowskiej perspektywy i prawidłowej oceny rewolucji rosyjskiej. Ona to, jedna z nielicznych, zwłaszcza w prasie nierobotniczej, w lot oceniła i podjęła wielkie idee bolszewików, pokoju bez kontrybucji i aneksji, samostanowienia narodów aż do oderwania i ukonstytuowania własnego odrębnego państwa, światowego zasięgu tych haseł; „piękne hasła rewolucjonistów rosyjskich echem odezwą się po całym świecie: «Niech żyje pokój i braterstwo ludów»” — pisała. (Niech żyje pokój, 1917.) A gdy idee rosyjskiego Października ogarniać poczęły znękane wojną ludy, gdy zlane krwią obszary Europy poczęły wydawać słabe kiełki i historycznie przedwczesne młode pędy „rewolucji socjalnej”, Sempołowska Witała z radością i nadzieją ten brzask socjalizmu w Europie. W listopadzie 1918 roku pisała dla dzieci polskich słowa, które są dziś naszym wyznaniem wiary: „Lud robotniczy wsi i miast łączy się, aby zaprowadzić takie urządzenia, aby ci, którzy pracują, chodzili syci, dobrze odziani, mieszkali czysto, zdrowo i wygodnie, aby po pracy mieli czas swobodny na wypoczynek i rozrywkę, naukę, czytanie, aby dzieci ich uczyły się w dobrych szkołach, aby wszyscy ludzie pracowali, aby nikt nikogo nie wyzyskiwał.” (Wyjdzie z zamętu świat ducha, 1918.)
Taką — patriotyczną i humanistyczną — jest ta żarliwa, konsekwentnie demokratyczna publicystyka społeczna Stefanii Sempołowskiej. Cechuje ją i wyróżnia niezależność i samodzielność sądu, bezkompromisowość wynikająca z głębokiego przeświadczenia o słuszności spraw, których broni, i zupełnie wyjątkowa, nie oglądająca się na żadne względy czy urzędy, odwaga cywilna.
Bojowa i ofensywna publicystyka społeczna Stefanii Sempołowskiej pisana jest z określonych pozycji klasowych. Sempołowska bowiem, choć stroniła od przynależności partyjnej i w życiu, i w pracy społecznej, która była tego życia cząstką najistotniejszą, służyła sprawom mas ludowych, sprawie prostego człowieka, sprawie Polski ludowej i sprawiedliwej. Dlatego właśnie wiązała swoją działalność zawsze z obozem walki i konsekwentnego postępu, walczyła zawsze — słowem, piórem i czynem — o wielką sprawę rzeczywistego i pełnego wyzwolenia człowieka, rzeczywistego i pełnego wyzwolenia Polski.
Jest to jeden jeszcze argument za wydaniem jej pism, za spopularyzowaniem jej publicystyki, w tym również społecznej.
Jak wszystko, co ludzkie, pisma te, myśli i oceny nie są jednak wolne od pewnych niesłusznych sądów i złudzeń. Sempołowska podzielała niejedną ówczesną iluzję polskiej postępowej inteligencji. Toteż jej publicystyka zawiera niektóre sądy obalone później przez bieg spraw polskich. Dotyczy to zwłaszcza nadziei, jakie wiązała początkowo z tak zwanym obozem niepodległościowym, z legionami, z POW, z lubelskim idealizowanym jeszcze w 1923 r. (patrz art. Przed pięciu laty) rządem ludowym, z rządem Moraczewskiego, z samym Piłsudskim, z polityką tego obozu w kwestii narodowej, nawet z sensem klasowym i politycznym dni majowych 1926 roku w Warszawie. (Art. Przed pięciu laty, a zwłaszcza nie włączony do Pism art. Wczoraj, pisany dosłownie nazajutrz po wypadkach majowych 1926 r.)
Iluzje te przekreśliło życie. Sempołowska umiała zawsze wyciągnąć wszystkie wnioski z najboleśniej nawet rozwianej legendy. Siady tej ewolucji uważny czytelnik znajdzie bez trudu i w tym tomie jej Pism.
Poważna część materiałów na tej stronie internetowej pochodzi z łamów „dwutygodnika ilustrowanego dla dzieci i wychowawców” „W słońcu”. Redagowany przez Stefanię Sempołowską i Janinę Mortkowiczową, zapoczątkowany w roku 1913 jako dodatek do młodzieżowego pisma „Z bliska i z daleka”, dwutygodnik ,,W słońcu” ukazywał się w Warszawie od jesieni 1916 do wiosny 1926 roku.
„W słońcu” było zjawiskiem wyjątkowym wśród pism pedagogicznych i dziecięcych. Umieszczali tu swoje prace Stefan Żeromski i Maria Dąbrowska, Janusz Korczak i Benedykt Hertz, Gustaw Daniłowski i Wacław Sieroszewski. Z pismem współpracowali Wacław Nałkowski, Natalia Gąsiorowska, Władysław Witwicki, Helena Radlińska, Aleksander Janowski. Pisali dla pisma Stanisław Posner, Helena Bobińska. Pismo skupiało więc czołowych przedstawicieli postępowej i socjalistycznej inteligencji tych lat.
Nic dziwnego, że pismo stało się przedmiotem ataków prasy endeckiej, od „Dwugroszówki” do „Przeglądu Wszechpolskiego”, że było piętnowane z ambon i wypierane ze szkół przez ówczesne władze oświatowe. Prześladowcy nie mylili się: „W słońcu” wychowywało swoich czytelników w duchu moralności zdecydowanie antykapitalistycznej, w duchu internacjonalizmu i laickości. Czasopismo „W słońcu” torowało w Polsce drogi wielu elementom socjalistycznej pedagogiki, socjalistycznego wychowania. Stefania Sempołowska jako jego wydawca i redaktor nie traciła nigdy z oczu dalekiej perspektywy Polski samowładnego ludu, wolnej pracy i powszechnej oświaty, Polski sprawiedliwości społecznej. Toteż zarówno redagowany przez nią dwutygodnik, jak i jej wkład dydaktyczny należą tak bardzo do naszej współczesności.
Reprezentujące w tym zbiorze publicystykę społeczną artykuły i prace Stefanii Sempołowskiej, podane w kolejności chronologicznej ich ukazywania się, można podzielić na pięć grup. Pierwszą stanowią prace pisane głównie przed 1914 rokiem. Choć dotykają jedynie fragmentów polskiego życia pod zaborem, oddają wiernie ciężką i mroczną atmosferę lat reakcji porewolucyjnej, przypominając ponurym kolorytem Dzieje grzechu Żeromskiego czy Próchno Berenta. Mówią o niedoli ludzkiej, o poniewierce, o krzywdzie, a przede wszystkim o krzywdzie społecznej, mobilizują do walki o godność i szczęście człowieka. Ich główną nutą jest bunt przeciw krzywdzie, przeciw szpetocie kapitalistycznej moralności. Ale jest również poczucie bezsilności i osamotnienia w walce.
Grupę drugą, najbardziej zwartą, stanowią artykuły i prace z lat wojny i pierwszych lat niepodległości, od 1915 do 1924 roku, artykuły owiane wielką nadzieją, a następnie radością wyzwolenia, troską obywatelską i poczuciem współodpowiedzialności za Polskę, która powstawała, artykuły odsuwające jeszcze — pierwsze zawody, pierwszą gorycz, coraz liczniejsze wątpliwości, konfrontujące z rosnącym niepokojem ideały i marzenia z rzeczywistością.
Samorządność wolnego narodu, opartą na zasadach demokracji, przypominała Sempołowska na przykładzie samorządu Krakowa, na doświadczeniach samorządu Warszawy. Tradycje walk powstańczych, hasła czerwieńców 1863 roku, rok 1905 stawiała przed oczami pokolenia, które miało wziąć na siebie odpowiedzialność za dalsze losy wyzwalającego się narodu. I choć w artykułach tych pobrzmiewają i echa kultu Napoleona, i hasła granic 1772 roku, choć akt 5 listopada ocenia się jako „ogłoszenie niepodległości Polski”, a w lutym 1917 roku wyraźnie jeszcze idealizuje Wilsona — góruje nad tym zdecydowanie idea wolnej i ludowej Polski, nawiązującej do wszystkich postępowych tradycji własnych dziejów i dziejów Europy z Wiosną Ludów 1848 roku na czele.
Po opuszczeniu Warszawy przez władze i wojska rosyjskie Sempołowska w przewidywaniu wyzwolenia wydaje w 1915 roku maleńką książeczkę: Przewodnik po Powązkach, nakładem Towarzystwa Nauczycieli Szkół Elementarnych. W tym swoistym Panteonie polskim pani Stefania zestawia nazwiska ludzi najbardziej zasłużonych, których prochy spoczęły na Powązkowskim cmentarzu w ciągu długiego okresu niewoli. Wymienia uczestników powstań i konspiracji, działaczy gospodarczych i kulturalnych, lekarzy i nauczycieli, pisarzy i aktorów, artystów i uczonych. Nazwisko za nazwiskiem, mogiła za mogiłą to karty z dziejów Warszawy, z historii narodu. Wśród wymienionych były nazwiska ludzi częstokroć na dwu przeciwnych krańcach za życia stojących, nieraz pozostających wzajem w nieubłaganej zaciętej walce. Chwila historyczna, ogromne napięcie uczuciowe, związane z wypatrywaniem upragnionego dnia wolności, pozwalają zrozumieć taką realizację zamysłu autorskiego — przypomnienia dnia wczorajszego Polski w przededniu budowania Jej jutra. Jutra, z którym wiązano przecież najśmielsze nadzieje.
W tym samym klimacie gromadzenia wszystkich barw i odcieni na narodowej palecie, skrzętnej konfrontacji wszystkich ważkich pozycji tradycji narodowej utrzymane są trzy biograficzne eseje, wprawdzie związane z datami okolicznościowymi śmierci czy rocznic historycznych, ale nieprzypadkowo w tym właśnie zestawieniu nakreślone sylwety Henryka Sienkiewicza, w tych latach wielkiego jałmużnika, Stanisława Jachowicza, wychowawcy pokoleń i twórcy własnej dydaktyki, oraz tak droga polskiemu sercu postać Tadeusza Kościuszki.
Wiele uwagi i miejsca zajęła sprawa granic powstającego państwa — walka o Śląsk, o Gdańsk, o Mazury, sprawa Chełmszczyzny i Podlasia, zatarg o Wilno i Wileńszczyznę. Sempołowska przypomina Karola Miarkę, budziciela polskości na Śląsku, Bolesława Limanowskiego, jednego z pierwszych Polaków, który powiązał swoją działalność polityczną i pisarską z całością ziem polskich, z Warmią i Mazurami, Chełmszczyzną i Galicją, z mieszanymi narodowo ziemiami wschodnimi: białoruskimi, litewskimi, ukraińskimi, ogarniętymi właśnie wówczas (w 1920 roku) wojną. Sempołowska śledzi pilnie bieg tej wojny, ukazuje jej okrutne barbarzyństwo, wita pokój z ulgą i otuchą — „kończy się panowanie przemocy… nadchodzą nowe czasy”.
Bieg tych „nowych czasów” w ojczyźnie omawiają artykuły z pierwszych lat dwudziestolecia międzywojennego, początkowo radosne i pewne lepszego jutra, zapowiadające demokratyczne, sprawiedliwe wybory 1919 roku, wysuwające jako wzór obywatelski prace Anieli Szycówny, działalność Aleksandra Janowskiego. Z biegiem lat, choć wciąż jeszcze trwa legenda lubelskiego rządu Daszyńskiego jako „rządu polskiego ludu rolniczego i robotniczego”, artykuły te nacechowane są coraz większym smutkiem, zawodem i goryczą, gdyż „życie wielu zgłoszonych obietnic nie dotrzymało”, gdyż „wiele pięknych idei życie nie urzeczywistniło”. (Przed pięciu laty, 1925). Straszne dnie, z grudnia 1922 roku prowadzą konsekwentnie do bolesnych dni majowych 1928 r. (wspomniany wyżej artykuł Wczoraj).
Na tym zamyka się ta grupa artykułów, których osią i treścią naczelną jest wyzwolenie narodowe, których celem jest wytyczanie dróg do Polski wolnej i ludowej i czujna analiza pierwszych na tej drodze kroków.
Zdjęcie w artykule zostało wykorzystane na podstawie licencji Creative Commons. Autor zdjęcia: Ginny (Flickr).