Z powodu nastrojów chwili

Gniew

Nigdy jeszcze idea endecji nie była tak zwycięska jak w tej chwili, nigdy zasady „nowoczesnego Polaka” nie brzmiały tak szeroko, nigdy „egoizm narodowy” nie miał tylu wyznawców.

Zabrzmiał głos, poważający się utożsamić patriotyzm z nacjonalizmem, ideę polską z hasłem antysemickim.

Tłum usłyszał wyraz „Polska” i głosowi temu uwierzył. Zapomniano o ewangelii narodowej wielkich duchów — ideologią narodową kieruje w tej chwili dmowszczyzna, przemawiająca z łamów brukowego pisemka.

Zapamiętała w gniewie wobec poniesionej porażki politycznej, nie zawahała się rzucić posiewu nienawiści, rozbudzić najgorszych, najniższych instynktów, udało jej się zbudzić zwierzę w człowieku.

Dla uczuć tych znaleziono wyraz-czyn, padło słowo — hasło: „bojkot”. Jedni, zaślepieni gniewem, bez namysłu hasło to podjęli, dla osobistych celów innych hasło to było dogodne, wreszcie tchórzliwi, nie mając odwagi przeciwstawić się prądowi płynącemu szeroko — hasło to powtórzyli. Wyraz: „bojkot”, zrodzony z nienawiści, rzucony w lekkomyślnym gniewie, biegnie szeroko, budząc coraz dalej, w coraz szerszych kręgach, śpiącą nienawiść.
Nie kłamcie sami sobie. Bojkot wasz to nie poważna troska o podniesienie handlu i przemysłu polskiego. Przypomnijcie chwilę, w jakiej się zbudził, przyjrzyjcie się dobrze drodze jego rozwoju. Wasz bojkot to nie praca narodowa, mająca na celu podniesienie dobrobytu — to akt zemsty wymierzony w przeciwnika politycznego, a uderzający w pierwszej chwili w pierś najsłabszego, najnędzniejszego przekupnia żydowskiego, mogący go doprowadzić do krańców ostatnich nędzy i ciemnoty. Nie zasłaniajcie się walką z litwactwem, bo dobrze wiecie, że niecicie walkę z całym ludem żydowskim. Hasła bojkotu to zbrodniczo lekkomyślna agitacja. Zapytajmy przywódców, co zrobić ma ten biedny Żyd, któremu wytrącacie z ręki ostatni kawałek chleba? Nie odpowiadajcie frazesem: „niech pójdzie w świat”, dopóki nie zdacie sobie sprawy, dokąd on ma, może pójść? Nie łudźcie siebie i nikogo, bo każdy z was w głębi duszy wie, że niemożliwym jest, aby dwa miliony ludzi wyszło nagle z ziemi, na której przemieszkiwało setki lat. Nie wyjdą, bo wyjść nie mogą. Nie okłamujcie siebie i innych.

Jakie ma znaczenie podjęta przez was walka? Co i komu przynieść może? Źle pełnicie służbę obywatelską względem własnych braci. Pierwszym obowiązkiem narodowym — to udoskonalanie i uszlachetnianie własnego społeczeństwa. Wy niesiecie roznamiętnienie, nienawiść narodową, niesprawiedliwość ludzką: siejecie ją w duszach braci i dzieci waszych, ale siejecie ją jednocześnie wśród znienawidzonych — tworzycie zastępy nacjonalistów polskich i żydowskich. Tylko zaślepieńcy znają nienawiść narodową, ludzie myślący widzą zawsze, że każdy naród posiada przeważną liczbę ludzi uczciwych i mądrych, których szanować należy. Grzebiecie przepaść między dwoma ludami, zmuszonymi żyć na jednej ziemi. Znieprawiacie wasze dusze, kładziecie tamę spolszczaniu się jednostek żydowskich, tłum żydowski pchacie w nędzę i ciemnotę, zamiast podnosić go cywilizacyjnie i przygotowywać do solidarnego z nami współżycia.

Jeżeli jednak własny poziom etyczny jest dla was wartością bez znaczenia, jeżeli losy ludu żydowskiego są wam zupełnie obojętne, jeżeli z nastrojem jego duszy, z jego stosunkiem do was liczyć się uważacie za zbyteczne, jeżeli jako siła jest wam niepotrzebny. Jeżeli nie widzicie, jak życie jego jest zazębione z waszym życiem, chcecie go z waszego życia usunąć — to bądźcie konsekwentni: wyrzeknijcie się tego wszystkiego, co Żydzi w życie wasze wnieśli. Wyrzućcie z dorobku waszego kulturalnego prace: Nusbauma, Kramsztyka, Dicksteina, Heilperna, Gumplowicza, Herynga, Askenazego itd. — bojkotujcie ich książki, bojkotujcie jako towar żydowski — arcydzieła literatury, wydawane przez Żydów, nie słuchajcie pieśni Wieniawskiego, nie patrzcie na dzieła sztuki, wytwory pracy ręką żydowską stworzone. Porzućcie wszystkie instytucje, z ofiarności żydowskiej powstałe lub na niej oparte: Szkołę Techniczną Wawelberga, Szkołę Pszczelińską, Zakład Głuchoniemych, domy robotnicze, zbiory Bersona i Blocha, Bibliotekę Publiczną, wydawnictwa ludowe i tyle, tyle innych instytucji, stojących pracą i funduszami żydowskimi. Wyrzućcie z kart dziejów naszych nazwiska Berka Joselewicza, Aronowicza, Unszlichta, Wohla i innych, co w dniach walki życie nieśli ojczyźnie w ofierze.

Wyrzeknijcie się „zżydziałych” Polaków: Orzeszkowej, która pióro swe i talent poświęciła nędzy Gedalego i Samsona, gorącej duszy Meira Ezofowicza, której ręce wyciągały się do przyjaciół Żydów — a oczy z miłością i współczuciem patrzyły na tłum ubogiego żydostwa. Wyrzeknijcie się Konopnickiej, dla której Mendel Gdański miał prawo do chleba i powietrza tej ziemi. Wyrzeknijcie się Aleksandra Świętochowskiego, gdy w imię sprawiedliwości stawał jako obrońca nędznego handlu Chawy Rubin. Wyrzeknijcie się Bolesława Prusa, który wobec ruchu sjonistycznego stał na gruncie wszechludzkiej sprawiedliwości i indywidualnej swobody ducha. Wyrzeknijcie się Lelewela, który ludowi izraelskiemu pomoc obiecuje i braterstwo, a „jeśli zgrzeszymy przeciwko wam, niechaj nam Bóg tego grzechu przeciw bliźniemu nie odpuści w dzień Sądu”.

Wyrzeknijcie się Słowackiego, który głęboko odczuł tragedię Żydówki Judyty i ustami ks. Marka woła:

I ja, przez tych świateł krocie Oświecony, miałbym, córo,
Nie przebaczyć tu ślepocie?
Lecz we krwi umoczyć pióro?
Ja, którego Bóg dziś słucha,
Wydać mam na twego ducha wyrok na wieki tracący?
Owszem, węgiel gorejący Na bladych ci ustach kładę;
Zmazuję wszelką szkaradę,
Wszelkie jady, co je ślinią.
Abyś była prorokinią przyszłą między twoim ludem;
Nawrócenia żywym cudem,
Jedną z tych, co w kraju jęczą.
Jedną z tych, co boleść dzielą,
Jedną z tych, co go weselą,
Jedną z tych, co w przyszłość wierzą;
Świecącą przymierza tęczą.

Wyrzeknijcie się Mickiewicza, który w pieśni, uznając prawo Jankiela do Obywatelstwa polskiego, gdy stanął do pieśni-czynu, gdy sztandarowe słowa rzucał narodowi swemu i ludzkości, głosi wyraźnie: „Izraelowi, bratu starszemu, uszanowanie, braterstwo i pomoc na drodze ku jego dobru wiecznemu i doczesnemu. Równe we wszystkim prawo.”

Tylko gdybyście się wyrzekli tych wszystkich „zżydziałych” Polaków, którzy Żydom na tej ziemi miejsce, chleb i prawo przyznawali, czy nie wyrzeklibyście się najpiękniejszych, najwznioślejszych przedstawicieli i przewodników ducha narodowego?

Czy oni to właśnie nie czuli, nie rozumieli przyszłości — czyż oni wiedli was na manowce — a prawdę i drogę znajdą tylko Dmowscy i Jeleńscy?

Polacy… Polska. Polska jest wielka, tak wielka, iż obejmuje wszystkich, którzy się za jej dzieci uważają, bez względu na to, czy otrzymali w endecji lub „Kulturze” patent na polskość. Polakom pochodzenia żydowskiego nikt Polski odebrać nie może. Macie ją, macie jej słońce, jej ziemię, jej mowę, jej ducha, macie jej dolę i niedolę, macie jej przyszłość, macie ją całą, choć wam niektórzy bracia odmawiają w tej chwili serca, chleba i dachu; macie Polskę w sobie, bo się w waszej duszy zrodziła, nikt wam jej nie dał i nikt nie odbierze.

Ludzkość w rozwoju swoim zdąża ku ideałowi sprawiedliwości, nikną niechęci narodowe, budzą się braterstwa. Walka dzisiejsza to chwilowy wsteczny ruch, walka ta to ciężki grzech przeciw przyszłości. Wierzę, że wśród narodu polskiego są dziś, a będzie, musi być coraz więcej serc i dusz, które zamieszkałemu wśród nas ludowi żydowskiemu (jakimkolwiek mówi językiem) przyznają prawo istnienia i rozwoju. Wierzę, że oba ludy zdążające po drodze rozumnego postępu, szczerze pracujące dla rozwoju swego, szanujące się nawzajem — potrafią stworzyć jaśniejszą przyszłość.

Wierzę i niechaj mi się stanie według wiary mojej.


Zdjęcie pochodzi z portalu flickr.com. Autorem jest Patrik Nygren. Zdjęcie zostało wykorzystane na podstawie licencji CC BY-SA 2.0.