Bolesław Limanowski

Bolesław Limanowski

W 1889 roku odbył się w Paryżu zjazd międzynarodo­wy robotniczy, w czasie którego postanowiono uznać dzień 1 maja za święto robotnicze, braterskie święto ludzi pra­cy, dążących do tego, aby żyć w braterskiej zgodzie, rów­ności, swobodzie i sprawiedliwości. Na zjeździe tym przed­stawicielem polskich robotników był Bolesław Limanow­ski.

W drugim dniu posiedzenia stanął on na mównicy w obecności socjalistów całego świata i zaczął im opo­wiadać o Polsce. Opowiadał o ucisku i prześladowaniach, jakim naród polski ulegał. „Nam, obywatele-towarzysze — mówił — chodzi nie o polepszenie warunków ży­cia, lecz o samo życie.” Zaproponował, aby zjazd między­narodowy robotników europejskich uznał, że „obowiąz­kiem wszystkich narodów europejskich jest dążenie ku temu, aby każdy naród w Europie posiadał niepodległość narodową i wolność polityczną”.

Limanowski czuł gorąco to, co mówił, toteż umiał prze­jąć tym całe zgromadzenie. Po mowie jego zabrzmiały w sali huczne oklaski, a gdy tłumacz francuski przemó­wienie Limanowskiego przetłumaczył na angielski, prze­wodniczący zebrania Anglik zaproponował, aby wniosek Limanowskiego przyjąć przez aklamację.

Nazajutrz zgromadzenie, chcąc uczcić Limanowskiego, a w jego osobie naród polski, wybrało go na przewodni­czącego zjazdu.

Gdy wieczorem Rada Miejska w Paryżu urządziła w sa­lach ratusza świetne przyjęcie dla wszystkich uczestników zjazdu (pierwszy raz wtedy rząd francuski przyjmował delegatów socjalistycznych), w czasie uczty cisnęli się wszyscy do Limanowskiego, aby uścisnąć dłoń tego, który tak dzielnie i gorąco bronił praw swego narodu i praw ludu pracującego.

Lecz nikt prawie nie wiedział, że stoi wobec nich czło­wiek, który wszystkie siły swoje, wszystkie dni życia swojego sprawom tym poświęcił.

Życie Bolesława Limanowskiego jest tak piękne, że chcę was, czytelnicy, zapoznać z nim bliżej.

Urodził się w 1835 roku na Inflantach polskich w po­wiecie dynaburskim.

Od lat dziecinnych wyrastał w nienawiści do despo­tyzmu: despotyzmu rządu carskiego, despotyzmu panów nad chłopem, despotyzmu szkolnego. Dzieckiem jeszcze przemyśliwał nad wypędzeniem Moskali z kraju. Widząc złe, okrutne obchodzenie panów z chłopami, współczuł ludowi, marzył o sprawiedliwszych stosunkach. W gim­nazjum moskiewskim nauczyciel nazwał go „przyszłym Wilhelmem Tellem” (oswobodziciel Szwajcarii).

Po skończeniu gimnazjum wstąpił na uniwersytet mos­kiewski, gdzie młodzież polska stanowiła prawie połowę studentów (przeszło 600). Tworzyli oni stowarzyszenie, własną Rzeczpospolitą z Sejmem, mieli kasę, bibliotekę, dziennik (pisany i przepisywany w kilku egzemplarzach).

Jawnie, stowarzyszenie miało na celu samokształcenie. Zbierano się w kółkach naukowych, czytano: Lelewela, Mochnackiego, Mierosławskiego, toczono spory. Limanow­ski wykładał w tym kółku historię Polski, przez czytanie przygotowując się do tych wykładów. Wśród tego liczne­go stowarzyszenia istniało mniejsze kółko tajne, którego celem było przez powstanie zbrojne obalenie rządów ro­syjskich w Polsce oraz przeprowadzenie uwłaszczenia chłopów (nadania im ziemi).

W 1858 roku Limanowski przeniósł się do uniwersyte­tu w Dorpacie, aby tam stworzyć podobne stowarzysze­nie. Dążono bowiem do tworzenia takich kółek we wszyst­kich uniwersytetach, do złączenia z ich pomocą wszystkiej polskiej młodzieży studenckiej.

Wieści przychodzące z Zachodu o wyzwoleniu, połą­czeniu się poszarpanych Włoch — rozpłomieniały młodzież polską, zdawało jej się, że walka zbrojna o wolność Pol­ski jest bardzo bliską, przygotowywano się do niej. W 1860 roku Limanowski wyjeżdża do Paryża do szkoły wojskowej, założonej przez Mierosławskiego. Tu jednak uczy się nie tylko sztuki wojskowej, ale chodzi na wy­kłady do uniwersytetu, a w bibliotece polskiej przegląda pisma, broszury po emigrantach polskich z 1831 roku. (Notatki te posłużyły mu potem przy pisaniu Historii de­mokracji w Polsce, oraz Szermierzy wolności.)

Tymczasem z Warszawy przychodziły wieści o krwa­wych zajściach między ludem a wojskiem rosyjskim (w lu­tym 1861 roku — pięciu poległych), wzburzyły one mło­dzież, postanowiono wracać.

Limanowski przez Kraków, Warszawę udał się na Lit­wę, wszedł w Wilnie do Komitetu przygotowującego po­wstanie. Działalność jego jednak była bardzo krótka. Dnia 8 maja został aresztowany w czasie manifestacji kościel­nej, osadzony w więzieniu i wysłany do archangielskiej guberni, do miasteczka Mezeni.

Mezeń — to głucha mieścina (mająca do 1,5 tysiąca mieszkańców), przylegająca do tundry; poczta przycho­dziła tu raz na tydzień, a na wiosnę i w jesieni — często przez miesiąc nie dochodziła wcale.

Młody zesłaniec oddalony od życia, od społeczeństwa, nie rozpaczając zabrał się zaraz do pracy: przeglądał stare dokumenty w archiwum i napisał rozprawę o handlu na Morzu Białym. Nie mając książek, rozmyślał dużo o życiu ludzi, o ich wzajemnych stosunkach — spisując te myśli i dając tym sposobem początek dzieła o socjologii — nauce o społeczeństwie.

Wkrótce pozwolono mu przenieść się do Archangielska, miasta gubernialnego, gdzie życie było żywsze, poczta przychodziła co dzień, przynosząc gazety nie tylko rosyj­skie, ale obok tego angielskie i niemieckie.

Gdy gazety te przynosić zaczęły wieści o rozpoczyna­jącym się powstaniu w Polsce, Limanowski postanowił uciec z zesłania. Plan się nie udał, pochwycony i aresz­towany, skazany został na zesłanie do małej mieściny.

W jesieni 1863 roku w Rosji pełno już było polskich wygnańców; do guberni archangielskiej przygnano ich kilka tysięcy, przeważnie rzemieślników. Limanowski pierwszy raz zetknął się z taką klasą ludzi. Gwarzył z nimi często, opowiadali oni o bojach powstańczych, ale w ich miłości ojczyzny nie czuło się nienawiści do ludu rosyj­skiego. Z żołnierzami Moskalami byli w dobrych stosun­kach, stawali wobec nich z hasłami: „za naszą i waszą wolność”.

W tym samym czasie Limanowski przeczytał w języku rosyjskim książkę Wiktora Hugo Nędznicy. Książka ta wzruszyła go i przejęła głęboko — nędza ludu stanęła w jego oczach jako najstraszniejsze źródło win i krzywd. Większe jeszcze wrażenie zrobił przeczytany w 1864 roku Program robotniczy Lassala — socjalisty, który wskazy­wał nowe formy stosunków między ludźmi. Limanowski poznał socjalizm — pragnie odtąd przebudowywać świat w myśl programu socjalistycznego.

Gdy w 1867 roku z powodu złego stanu zdrowia po­zwalają mu przenieść się do zdrowszej pod względem klimatu guberni woroneżskiej, nie mając funduszów na drogę, jedzie na koszt rządu wraz z innymi więźniami etapem (ciupasem). Podróż trwa sześć miesięcy, znaczną część drogi odbywa pieszo, idąc w towarzystwie innych więźniów. Z grupą Polaków idących na Syberię żyje naj­bliżej, z jednej miski jedzą, układają sobie na noc wspól­ne legowisko, ale i z Moskalami żołnierzami i więźniami zachowuje dobre stosunki; myśl o braterstwie ludzi, o lep­szym ustroju społecznym kierowała ich uczuciem. Na popasach wdawali się w rozmowy z chłopem rosyjskim, wysłuchując ich skarg na ucisk i zdzierstwo rządu.

W 1869 roku, po ogłoszeniu amnestii, wraca Limanow­ski do Warszawy. Brak środków zmusza go do szukania pracy, chleb dającej. Zbratany uczuciem z ludem, wstę­puje do fabryki żelaznej jako prosty robotnik.

Brak sił zmusza go jednak do zmiany pracy, bierze się do nauczycielstwa.

W 1870 roku opuszcza Królestwo, przenosi się do Ga­licji, pracuje we Lwowie jako korektor w drukarni, jed­nocześnie pisze książki, wygłasza wśród robotników od­czyty. Historyk, opracowujący dzieje przeszłości, bada życie dzisiejsze, 'widzi krzywdy i niesprawiedliwości i chciałby je usunąć przez zaprowadzenie socjalistycznych urządzeń.

Dążenia do takich zmian były wówczas przez rząd ga­licyjski prześladowane, Limanowski zostaje uwięziony i wygnany z Galicji.

Od 1879 roku rozpoczyna nowe życie tułacze, przebywa kolejno w Szwajcarii, we Francji, czyta, pracuje, pisze dzieła, a wszystkie one poświęcone są walce o wolność narodów i ludzi. Kochając gorąco kraj rodzinny, naród swój, Limanowski czuje jego łączność z wszystkimi ludź­mi na świecie; krzywda ludzi zawsze go boli i przeraża, chciałby w zgodnym współżyciu z wszystkimi ludźmi zbu­dować nową, lepszą, sprawiedliwszą formę życia ludzkie­go i za taką ma socjalistyczny ustrój.

Szanowany i czczony wśród swoich, szanowany był w całej Europie wśród stowarzyszeń robotniczych socja­listycznych; tylko do kraju żyjącego w niewoli wracać mu nie było wolno. Dopiero w 1906 roku powrócił do Galicji, pracując dalej wśród młodzieży i robotników.

Przed rokiem zamieszkał w Warszawie. Starzec osiemdziesięciopięcioletni, nie żyje bezczynnie, pisze i pracuje dalej. W pismach robotniczych spotyka się artykuły Li­manowskiego.

Przed tygodniem pojawiła się książka Limanowskiego o Śląsku Górnym; teraz drukuje zbiór życiorysów pol­skich bohaterów walki o wolność.

Gdy redakcja nasza zwróciła się do wielkiego pisarza z prośbą, aby coś napisał dla młodzieży, przeciążony włas­nymi pracami, nie odmówił jednak. Napisał dla was, czy­telnicy, artykuł o gminie. Zawsze dąży do lepszej przy­szłości, mówi o niej do młodzieży, chciałby, abyście wy­chowywali się i wzrastali z duszą pełną takich dążeń. Czytając poniżej umieszczony artykuł pamiętajcie, że mówi do was człowiek, który od pierwszych dni młodości wszystkie siły oddał sprawie oswobodzenia ojczyzny i od­rodzenia ludzkości.