Napoleon Wielki, idąc ze swoją zwycięską armią, podbił prawie całą Europę od Atlantyku do Moskwy, obalał państwa i trony, niszczył dawne granice.
Gdy połączone siły rosyjskie, pruskie, austriackie i angielskie pokonały potęgę Napoleona, monarchowie zjechali się w Wiedniu (1813—1815) dla narad nad nowym podziałem Europy. Zwycięzcy uważali ziemie za łup zdobyty, którym dzielili się, wydzierali sobie, o który się targowali.
Łupem niejako były narody ziemie te zamieszkujące, ludzie, którzy myślą, czują, pragną czegoś dla siebie, pracują.
O te myśli, uczucia, dążenia narodów nikt wtedy nie pytał. Podzielono się ziemią i ludźmi, stworzono nowe granice państw. Taki podział nie mógł zadowolić ludów — monarchowie jednak przyrzekli sobie nawzajem czuwać nad utrzymaniem tych granic, pomagać sobie wzajemnie, gdyby ktoś nowe te granice chciał naruszać. Monarchowie stwarzali wszędzie surowe rządy, dali silną władzę swoim urzędnikom i małej garstce ludzi bogatych.
Takie rządy wywoływały niezadowolenie ludności, która też wkrótce zaczęła tworzyć stowarzyszenia, związki, aby obalić te rządy. Narody ujarzmione przez inne chciały zdobyć sobie prawo rządzenia się samodzielnie; wszędzie zaś lud chciał się wyswobodzić spod ostrych rządów urzędników i panów. W 1830 roku w lipcu we Francji rewolucja obala rząd istniejący. W listopadzie w 1830 roku Polacy rozpoczynają walkę z carem rosyjskim, aby wyzwolić się od jego rządów, narzuconych nam przez monarchów w Wiedniu w 1815 roku. Chociaż wspierający się wzajemnie monarchowie zwyciężyli tę rewolucję z 1830 roku, prześladowali spiski, niezadowolenie jednak wśród ludów nie tylko nie ustało, lecz rosło, powiększało się — pragnienie wolności łączyło ludzi, których dzieliły granice państw, różnice narodowe.
Ludzie zamożni, wykształceni oburzali się, że urzędnicy i królowie chcą nimi rządzić niby dziećmi lub niewolnikami — czuli w tym niesprawiedliwość. Pokrzywdzeni łatwiej rozumieli krzywdy innych; toteż lepsi i szlachetniejsi wśród nich rozumieli największą krzywdę pracującego ludu: chłopa ginącego z ciężkiej pracy na ziemi panów — robotnika ginącego z głodu, licho płatnego lub tłumami całymi usuwanego z fabryk, gdzie zastępowały ludzką pracę nowo wynalezione maszyny parowe.
Wszędzie uciemiężeni rozumieli, że wobec potężnych rządów, mających w każdej chwili na zawołanie wojsko, siłę zyskać mogą tylko porozumiewając się i łącząc, pomagając sobie nawzajem wyzwolić się z pęt, odzyskać prawa narodowe i ludzkie.
Powstają więc w całej Europie związki i stowarzyszenia, dążące do stworzenia wolnych narodów, złożonych z wolnych i równych sobie ludzi.
Powstaje ruch międzynarodowy i ludowy, który wyrzeka się walki między narodami, a nawołuje ludy do łączenia się dla zerwania kajdan, które wszystkim ciążą.
Polacy w ruchu tym brali gorący udział — dążyli do wyzwolenia się z niewoli, wierzyli, że wyzwolą się, gdy piętnaście milionów chłopów polskich zapragnie wolnej Polski, a zapragnie wtedy, gdy zrozumie, że w tej wolnej Polsce ludzie będą wszyscy wolni, równi, lud będzie właścicielem ziemi, którą uprawia.
Gotowali się Polacy do walki o tę wolną ludową Polskę, wierząc w pomoc innych ludów Europy, które wszystkie jednocześnie rozpoczną walkę z rządami. Myśli te, uczucia wypowiedzieli w pieśni:
Do broni, ludy! powstańmy wraz I bratnią sobie podajmy dłoń!
Zetrzeć tyranów już nadszedł czas,
Wieńcem wolności ozdobić skroń!
Hasłem do boju: wolność i lud,
Do broni, do broni, powstajmy wraz!
Zwalczyć tyranów wszak to nie cud,
Do broni, do broni, już nadszedł czas!
Precz z tytułami, książę i pan,
Zetrzyjmy ślady haniebnych lat;
Jeden Bóg, wiara i jeden stan,
I jedno miano: bliźni i brat!
Tych, co Sekwany kosztują wód (Francuzi)
I tych, co Wisły zalegli brzeg (Polacy)
I tam znad Newy nieszczęsny lud (Rosjanin)
Niech dziewiętnasty zjednoczy wiek.
Niecierpliwi, nie czekając na innych, Polacy, postanowili rozpocząć walkę z wszystkimi ciemiężącymi ich rządami w lutym 1848 roku. Na wodza walki wybrano generała Ludwika Mierosławskiego. Rząd pruski, dowiedziawszy się o przygotowaniach do rewolucji, zaaresztował w Poznaniu Mierosławskiego i jego towarzyszy, a posławszy przed sąd w Berlinie — skazał ich na śmierć (wyrok nie był wykonany). W Galicji rozpoczęto walkę, ale walka ta trwała krótko i krwawo zduszona została przez rząd austriacki.
Tymczasem w zachodniej Europie ruchy i przygotowania rewolucyjne nie ustawały.
Wreszcie w 1848 roku zerwała się jak burza walka w całej Europie. Rewolucja rozpoczęła się dnia 22 lutego w Paryżu. Król francuski przerażony uciekł z Paryża. Lud wdarł się do pałacu królewskiego, zawiesił na nim sztandar czerwony, oznakę ludu walczącego o swe prawa. Miasto całe brzmiało okrzykiem: „Niech żyje Republika!” W ciągu kilku dni zaprowadzono nowe rządy: Rzeczpospolitą. Zniesiono tytuł szlachcica, ludzie mieli być równi, ogłoszono prawo o wolności słowa, to jest każdy może mówić publicznie, pisać, drukować to, co myśli: wolno się zgromadzać i naradzać w sprawach publicznych.
Wreszcie postanowiono zwołać Zgromadzenie Ustawodawcze, które ułoży prawa dla Francji. Zgromadzenie to składać się będzie z dziewięćset posłów, wybranych przez wszystkich obywateli (gdy dotąd mała garstka ludzi najbogatszych rządziła wszystkim).
Wiadomość o tym, co się stało w Paryżu, poruszyła wszystkie ludy. Wszędzie pragnęły one zyskać te same prawa. Włochy, podzielone na małe państewka, rządzone przez obcych, od dawna pragnęły wyzwolenia od Austrii, zjednoczenia całych Włoch, a urządzenia w nich swobodnych rządów ludowych. Na wieść o zwycięstwie ludu francuskiego — we Włoszech rozpoczyna się walka o wolność i zjednoczenie.
W dniu 3 marca Węgier Kossuth zażądał od rządu austriackiego w imieniu narodu węgierskiego swobody dla Węgier, ale jednocześnie wolności dla wszystkich narodów w Austrii, praw dla ludu austriackiego. Okrzyk powszechnej wolności ludów wywołał zapał nieopisany.
Zewsząd zwracano się do rządu austriackiego o wolność słowa, zgromadzeń, o zmiany rządu — tak, aby w nim byli przedstawiciele ludu.
Gdy cesarz zwołał na dzień 13 marca do Wiednia przedstawicieli wszystkich prowincji państwa austriackiego, tłumy ludu zebrały się na ulicy przed gmachem narad. Zewsząd słychać było gorące mowy o krzywdach ludu, rozległy się okrzyki: „Niech żyje wolność i lud!” Gdy zaś do bezbronnego ludu wojsko dało ognia, rozpoczęła się walka uliczna. Żądanie rewolucyjne powtarzali Niemcy, Węgrzy, Czesi, Polacy. Cesarz mimo wahania musiał ustąpić, usunąć znienawidzonego ministra (Metternicha), zapewnił wolność słowa, zgromadzeń, obiecał nową ustawę rządową — konstytucję, którą też w kwietniu ogłosił.
W Berlinie na wieść o rewolucji paryskiej tęskne marzenia o wolności też zmieniły się w żądanie. Tego, o czym dotąd marzono, teraz zaczęto żądać. Młodzież, uczeni, literaci podali do króla żądanie wolności druku, słowa, zgromadzeń, wypuszczenie więźniów politycznych, to jest tych, których winą było dążenie do swobody ludu, wreszcie zwołanie sejmu dla ułożenia nowych praw. Król odmówił i sprowadził wojsko do Berlina. Lud nie zaprzestał zgromadzeń, mów, żądań, poselstw do króla (15—19 marca).
Dnia 19 marca przyszło do walki między bezbronnym ludem i wojskiem. Lud wyszedł z niej zwycięsko. Na ulicach Berlina brzmiał jego okrzyk, żądający „wolnych zjednoczonych Niemiec i niepodległej Polski”.
Na żądanie ludu niemieckiego uwolniono z więzienia Ludwika Mierosławskiego, Karola Libelta i innych Polaków. Lud w triumfie obwoził (obnosił) ich po mieście i zawiódł pod pałac królewski z okrzykiem „Niech żyje Polska” — żądał, aby król z balkonu powitał więźniów.
Król pruski wobec żądań ludu zgodził się na ogłoszenie jedności Niemiec i wojny z carem rosyjskim, ciemiężycielem i despotą.
Burza rewolucji szła coraz szerzej, przeszła prawie całą Europę, wyzwalając ludy. Jak wiosna powołuje ze snu, z uśpienia, z martwoty wszystkie siły, budzi nowe życie — słońce wiosenne w 1848 roku zdawało się budzić nowe siły, stwarzać potężne życie: ludy. Wiosna 1848 nosi nazwę Wiosny Ludów.
Oswobodzone od ucisku ludy Francji, Włoch, Austrii, Niemiec — szły w życie z hasłem wolności wszystkich ludzi. Wśród haseł rewolucji 1848 roku wszędzie brzmi hasło „wolnej, niepodległej Polski”.
Ale bo też wśród walczących nie brakło Polaków.
W dnie lutowe w Paryżu wśród tłumu rewolucyjnego byli Polacy emigranci, a na widok chorągwi polskiej lud francuski do okrzyku: „Niech żyje Rzeczpospolita Francuska!”, łączył okrzyk „Niech żyje Polska!”, a w maju Zgromadzenie Narodowe Francuskie obok wolności i równości dla ludu francuskiego żądało „braterskiego przymierza z Niemcami, wyswobodzenia Włoch i Polski”.
Na wieść o rozpoczynającej się we Włoszech walce o swobodę — Mickiewicz powołuje rodaków, bawiących za granicą, do czynu, walki. Sam idzie na czele drobnego legionu do Włoch.
A gdy 12 kwietnia 1848 roku garstka ta „żołnierzy wolności” wylądowuje w Livorno — tłumy ludu włoskiego witają ich z zapałem, sypią kwiaty pod nogi tych stu sześćdziesięciu żołnierzy; to nie pomoc wojskowa dla Włoch, lecz siła duchowa, stwierdzenie czynem, że ludzie dążący do wolności braćmi są.
W Wiedniu i Berlinie Polacy niemało przyczynili się do zwycięstwa. Główne jednak usiłowania Polaków zwrócone były i być musiały do oswobodzenia własnego kraju, własnego ludu.