Na północ od byłej guberni łomżyńskiej i płockiej, wzdłuż granicy byłego Królestwa Polskiego (od Mławy do Przerośli) ciągnie się szerokim pasem (dł. 209 km, szer. 90 km) ziemia zwana Pruskimi Mazurami.
Kraina ta, nie wchodząc nigdy w skład państwa polskiego, zamieszkała jest przez lud polski i geograficznie stanowi całość z sąsiednimi ziemiami polskimi. Granicy naturalnej nie ma tu żadnej, toteż w XI, XII i XIII wieku jeziorne i bagniste, mało zaludnione puszcze tutejsze były niejednokrotnie terenem walk polsko-pruskich.
Granica dotychczasowa powstała w czasach rozrostu krzyżackiej potęgi XV wieku, odchylała się ona od wododziału, biegnąc do niego równolegle, nieco na południe; była to granica sztuczna.
Krzyżacy, wycinając lasy na ziemi pruskiej, dla zabezpieczenia swej granicy południowej pozostawili tu szeroki pas leśny, wznosząc wśród puszczy mnóstwo zamków obronnych, u stóp których powstawały z czasem osady. Zamki, przeważnie drewniane, znikły bez śladu; wiele zaś osad rozrosło się w miasta, leżące dziś wzdłuż granicy.
Kraina ta stanowi część płyty bałtyckiej, wzniesionej około sto metrów nad poziom niżu polskiego. Powierzchnia jej nierówna, bezładnie garbata. Łagodne, kopiaste wzgórza ciągną się łańcuchami, przecinającymi, zbiegającymi i rozbiegającymi się, a między nimi są wklęśnięcia, w których ścielą się kobierce bagnistych łąk, połyskują zwierciadła wód zamkniętych w jeziornych kotlinach. Wśród lasów i łąk błędnymi drogami wiją się rzeki, łączą się, plączą, tworząc sieć wodną.
Wysokie brzegi jezior pokrywają piękne lasy, drzewa przypierają do samej powierzchni wód. Kraina przedstawia najróżnorodniejszą kombinację wyniosłości i zapadnięć, wód i lasów. Zda się, nie ma tu ani kawałka równi: jakby ziemię tę przeorał w skiby i bruzdy pług olbrzyma. Dna jeziorne przedstawiają tę samą mieszaninę kształtów i form powierzchni.
Taka rzeźba gruntu — to przede wszystkim praca lodowca, o którego wielkości i potędze może mówić warstwa morenowa, przeciętnie grubości stu metrów, a dochodząca gdzieniegdzie do dwustu metrów. Ciśnienie masy lodowej wywołało to urozmaicenie powierzchni, lodowiec wypełniał doliny i zagłębienia, rozszerzał je, pogłębiał, brzegi ich podnosił, wlókł ze sobą odłamy skalne, masy strzaskane i zmiażdżone, osadami tymi pokrywając powierzchnię, a moreny czołowe i boczne zostawiając jako wały usypisk. Kolejne cofanie się i posuwanie lodowca wywoływało mnóstwo zmian powierzchni. Wody tającego lodowca prowadziły dalszą pracę; strumienie, spadające z masy lodowej, żłobiły zagłębienia.
Ziemia zasypana mnóstwem kamieni. Wszędzie spotyka się olbrzymie głazy, rozrzucone pojedynczo lub tworzące wały kamieniste, drobniejsze zaś rozsypane wśród gruntu w takiej ilości, że gdy rolnik wyzbiera je z powierzchni, pług jego wydobywa z głębi ziemi nowe zasoby. Legenda ludowa kamieniom tym przypisuje diabelski początek. Diabeł wyzbierał na pustyni kamienie i niósł je do morza, worek się przerwał, kamienie zasypały ziemię.
Warstwy osadowe składają się z piasku, marglu i gliny (czasem bardzo urodzajnej). Piasek zajmuje największe przestrzenie, a do niedawna chciwie zagarniał coraz większe obszary — teraz zalesienie powstrzymuje jego zaborczy pochód. Utwory osadowe nie przedstawiają nigdzie warstw ciągłych, w jednym miejscu grubość gliny lub piasku dochodzi zaledwie kilkunastu metrów, a tuż obok nagromadziły się pokłady dochodzące do stu pięćdziesięciu metrów.
Lud dzieli całe Mazury na trzy części: Mazury piaszczyste na zachodzie, kamieniste w środku i garbate na wschodzie. I rzeczywiście ziemia ta przedstawia trzy odmienne formy geograficzne: na zachodzie koło Niborka — wyżyna, ciągnąca się do rzeki Omulewa (dochodzi na Górze Złotej w pobliżu Niborka — do dwustu trzydziestu pięciu metrów wysokości); dalej ku wschodowi grzbiet Ządzborski (przeciętnie sto siedemdziesiąt m wysoki), zniżający się ku północy, pokryty mnóstwem jezior; jezioro Mamry leży na sto siedemnaście m nad poziomem morza, wyniosłości zaś między wodami niewiele przechodzą dwieście metrów (najwyższy punkt koło Kobultu dwieście dziewiętnaście metrów); wreszcie na wschodzie pogórze Gołdapi, dochodzące do wysokości trzystu dziewięciu metrów (góra Szeska).
Najpiękniejsze, najbardziej malownicze są środkowe wzgórzyste okolice Ełku i Lecu, zwane Szwajcarią Mazurską. Połączenie wzgórz i jezior, wielkich lasów z wielkimi obszarami wód, nadaje tej krainie urok i piękno niezwykłe. Mnóstwo kotlin i zagłębień płyty bałtyckiej wypełniają wody, pokrywając znaczne przestrzenie (według obliczeń jeziora mazurskie zajmują 84 745 ha). Tysiące jezior nadało tej ziemi nazwę Pojezierza. Kształty i rozmiary jezior są najrozmaitsze: jedne jak Śniardwy zajmują 163 km kw., inne drobne wyglądają niby małe kałuże. Jedne okrągłe, zda się cyrklem wykreślono ich brzegi, inne pająkowato wyciągają na wszystkie strony długie, cienkie odnoża, inne wreszcie niby odcinki rzek zamykają się wśród równoległych brzegów. Przyczyn wytworzenia się tych zbiorników wód było bardzo wiele. Jedne powstały dzięki „martwym lodowcom”, to jest oderwanej masie lodu, inne przez zatamowanie dolin rzecznych osadami. Nie można też zapominać, że przy oziębieniu klimatu ilość opadów przewyższała parowanie, że blisko są warstwy nieprzepuszczalne, że przy znacznej obfitości wody zaskórnej na płycie bałtyckiej (kanały podziemne, jaskinie) — warstwy zewnętrzne są przesiąknięte wilgocią (często wzgórze piaszczyste od tafli wodnej po szczyt przesiąknięte wodą), co utrudnia odprowadzanie wód, żłobienie na powierzchni dróg wodnych.
Jeziora nie powstały jednocześnie, wiek ich jest bardzo różny.
Szerokie, płaskie wgłębienia, w których leżą Mamry, Negocin i Śniardwy, są najstarsze; wytworzyły się prawdopodobnie w czasie pierwszego okresu lodowcowego (w występach gliny znaleźć można szczątki zwierząt, które żyły w wodach w okresie międzylodowcowym). Rozmiary wód były wtedy większe, dopiero moreny drugiego lodowca i wody jego tające zmieniały pierwotny charakter. Inne kotliny jeziorne utworzyły się później. A podział lądów i wód nie jest tu jeszcze skończony.